Prawdziwe życie.
Śmiercią jest odejście energii, zwanej duszą od ciała a potem reinkarnacja - cykl śmierci i ponownych narodzin dusz ciągnie się aż do przerwania. Jakkolwiek nie można bezpośrednio sterować tym procesem przechodzenia do następnego wcielenia, o jego kierunku decyduje indywidualna karma oraz pragnienia danej duszy. Stąd poprawianie własnej karmy poprzez dobre, zgodne z dharmą uczynki skutkuje wcieleniem się po śmierci w lepszy byt, zaś pogarszanie własnej karmy powoduje wcielenie się w gorszy byt. Pustość istnienia zjawisk i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów, które nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia, wyrabiamy je naszymi czynami za życia. Jeżeli karma jest dobra, kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą. Szczęście spowodowane jest tym ile daliśmy od siebie, jego wielkość jest różna. Ile dajesz od siebie, tyle otrzymujesz od życia, dlatego też nie ma przypadków, wszystko ma swoją przyczynę. Wszelkie psychiczne cierpienie jest efektem niewłaściwego (zwykle dualistycznego i oceniającego) widzenia świata. Aby żyć naprawdę, trzeba najpierw zobaczyć rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, doszukując się prawdy w szczegółach, sensu w naszych własnych wypowiedziach i czynach.. Chęć pomocy innym doprowadza do odkrycia prawdziwej natury wszystkiego naszej natury. Jest ona tak piękna, że zwykłe przyjemności tego świata są przy niej tylko bladym w dodatku odwróconym odbiciem. oświeceniem nie da się nikogo obdarować i nie da się wyzwolić od cierpienia ludzi, którzy tak naprawdę tego sobie nie życzą. My nazbyt często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że cierpimy to uczucie, bowiem tak mocno zintegrowane jest z naszą naturą, że zauważamy go dopiero, gdy jego intensywność wzrasta ponad akceptowany przez nas poziom. Oświecony jednak zna naturę wszystkich istot, wie, że jedynym sposobem jest nauka, cierpliwe objaśnianie krok po kroku prawdziwej natury życia i świata. Nic Nic nie osiągniesz przez nakazy, zakazy lub wiarę, którą zawsze można podważyć, tylko, bowiem my sami, dzięki wewnętrznemu przekonaniu i chęci dokonania zmian możemy działać i osiągnąć wyzwolenie.
Cierpienie: "Szlachetna prawda o cierpieniu: narodziny są cierpieniem, starość jest cierpieniem, śmierć jest cierpieniem; smutek, lament, ból, zmartwienie, i rozpacz są cierpieniem; połączenie z nielubianym jest cierpieniem; rozłąka z lubianym jest cierpieniem; nie otrzymanie pożądanego jest cierpieniem. Krótko mówiąc, pięć skupień lgnięcia jest cierpieniem."
Jednym słowem, całe życie, bytowanie empiryczne jest w sumie bolesnym doświadczeniem.
Cierpienie nie jest odkryciem buddyjskim mówią o nim też i inne religie np. chrześcijańska, jednak w tym przypadku różnica w pojmowaniu jest dość znaczna. W chrześcijaństwie cierpienie jest czymś co uszlachetnia, co prowadzi do Boga, buddyzm natomiast nie usprawiedliwia istnienia cierpienia mówi natomiast, że jest ono kompletną pomyłką, że nie cierpienie a radość jest prawdziwym sensem życia. Niestety ku naszemu utrapieniu cierpienie istnieje i jest jedną z cech naszej egzystencji.
Zdaję sobie sprawę, że cierpienie nie jest tym, o czym każdy z nas chciałby czytać i rozmawiać. Naucza się o nim w każdej ze szkół buddyzmu z jednego powodu dogłębne zrozumienie, wniknięcie w istotę cierpienia i zrozumienie swojej sytuacji daje ogromną motywację do praktyki. To tak, jak z rzucaniem palenia, dopóki nie zrozumie się naprawdę niszczącego wpływu papierosów na zdrowie, to wszelkie próby pozbycia się nałogu skazane są na niepowodzenie. Brak jest po prostu prawdziwej motywacji. Niszczącego wpływu papierosów nie widać od razu, natomiast przyjemność odczuwamy zaraz po zaciągnięciu się dymkiem. Silną motywację do rzucenia palenia odnajdują w sobie ludzie, którzy już zauważyli związek pomiędzy paleniem a zdrowiem, a zwłaszcza ci, którzy np. widzieli oddziały szpitalne chorób płuc. Wracając do cierpienia, nie zauważamy go na co dzień lub ignorujemy, zwłaszcza gdy wiek jeszcze jest młody, a człowiek czuje się jak młody bóg, ono jednak istnieje i na pewno dopadnie każdego w swoim czasie. Wtedy na praktykę może być za późno. Bez wcześniejszego przygotowania buddyjskiego cierpienie będzie po prostu odciągało od praktyki. Człowiek cierpiący prędzej szuka ulgi i pocieszenia niż będzie próbował wykorzystać to doświadczenie na drodze do oświecenia. W buddyzmie nie ma do kogo się pomodlić o pomoc, nie ma Boga Ojca czy aniołów stróżów, którzy może nam pomogą. Praktykować i zrozumieć cierpienie należy już teraz, gdy mamy idealne warunki do tego, gdy nie cierpimy głodu, z powodu choroby, wojen, starości itd. To między innymi dlatego nasz obecny stan nazywany jest Cennym Ludzkim Ciałem, bo możemy łatwo i bez większych przeszkód podążać drogą do oświecenia. Pamiętajcie, że Budda przed oświeceniem próbował ścieżki ascezy, która była po prostu cierpieniem uniemożliwiającym osiągnięcie oświecenia. Jak już wspomniałem zrozumienie cierpienia jest ważne ze względu na motywację najpierw rozumiemy własne cierpienie, a następnie zauważamy, że tak samo cierpią również inni. Zrozumiemy że cierpią WSZYSTKIE ISTOTY , a wtedy zrodzi się w nas współczucie dla nich. Do tej pory złe nastroje innych osób po prostu nas irytowały, często wywoływały negatywne emocje w rodzaju złości lub przygnębienia, a teraz będziemy takie zjawiska rozumieć i reagować pozytywnie. Tak, więc zrozumienie własnego cierpienia nie dość, że wyeliminuje część negatywnych emocji wywoływanych kontaktami z innymi istotami, to jeszcze wzbudzi w nas motywację opartą na współczuciu. Trudno zrozumieć cierpienie gdy samemu się go chwilowo nie odczuwa. Możecie śledzić doniesienia medialne i zamiast przechodzić nad nimi do porządku dziennego wystarczy chwilę się zastanowić, wyobrazić sobie, co czują ludzie dotknięci przez los. Materiału do przemyśleń na pewno nam nie zabraknie, wystarczy włączyć wiadomości telewizyjne i na pewno coś się znajdzie. Jeśli nie w telewizji to w prasie czy internecie. Doniesień naprawdę jest bardzo wiele, na świecie jest ogrom cierpienia, a jeśli my go nie odczuwamy, to znaczy, że jesteśmy małą wysepką która na chwilę wynurzyła się z tego ogromu. Jeśli poszukacie, to dowiecie się, że nasz świat wcale nie jest taki piękny i sprawiedliwy. Dziesiątki milionów osób - w tym 11 milionów to dzieci do lat pięciu - umierają co rok z powodu uleczalnych chorób lub takich, którym można zapobiec.
Na świecie głoduje już miliard ludzi z czego co rok umiera około 30 milionów osób. Porównajmy - w ciągu pięciu lat druga wojna światowa spowodowała śmierć 50 milionów. Teraz w ciągu pięciu lat umiera z głodu trzy razy więcej - 150 milionów. My akurat należymy do około 20% szczęśliwców żyjących w krajach uprzemysłowionych, nie cierpimy z głodu, a przynajmniej nie taki jak np. w krajach Afryki. Tak więc cierpienie istnieje, a to, że akurat teraz nas ono nie dotyka nie oznacza, że tak będzie zawsze, nie znamy przyszłości, jedno wszakże możemy przewidzieć - starość, chorobę i śmierć.
To istnienie cierpienia nie jest tym, o czym się myśli i zauważa. Nawet, jeśli jest gdzieś tam obecne to przyćmiewają go sprawy bieżącego życia nauka, praca, dom, rodzina, wakacje, nowy samochód itd. Jednak, gdy z jakichś powodów zabraknie tego wszystkiego to cierpienie wypływa na wierzch właśnie jako efekt braku tego czegoś, co jak nam się wydaje jest sensem życia. Może akurat to nie jest zbyt przekonujące, ale wystarczy sobie uświadomić ilu ludzi na świecie głoduje, ilu traci swych bliskich, ile żon i dzieci jest maltretowanych, w każdej minucie gdzieś tam ludzie przeżywają dramaty. Sam istnienie cierpienia uświadomiłem sobie w wielu sytuacjach. Cierpienie jest odczuwane w umyśle, tam też należy szukać jego przyczyn i sposobów pozbycia się ich. Cierpienie ma przyczynę, ale jaką? Jest nią niewiedza, nieznajomość samego siebie i prawdy o świecie oraz działanie na takich podstawach. To właśnie ona (niewiedza) sprawia, że dzielimy świat na ja i resztę sądząc, że owe byty istnieją osobno i niezależnie od siebie. Rzeczywistość tak jednak nie funkcjonuje, nie istnieje nic, co było by naprawdę niezależne od całości i tym samym rzeczywiste. Większość pochodzi z tekstów o naukach buddyjskich