Jestem mistrzem robienia sobie nadzieji i następnego zawodzenia się. No Bodzeno, złoty medal mi się należy. Nawet dwa.
Ale nic, jestem blondynką a to tłumaczy wszystko.
Nie mam siły na nic. Jestem zmęczona.
Inaczej niż nieudacznikiem to nazwać się mnie nie da.
Beztalencie bez ambicji, planów zrujnowanym każdym pojedyńczym marzeniem już na starcie.
Kim ja w końcu jestem?
Dwudziesty rok mi frunie, a ja jedynie mam ochote na ucieczkę z płaczem od całej odpowiedzialności.
A teraz kiedy podzieliłam się z wami tą jakże cenną informacją, jak na typową blondynke przystało, ja i moje wystygnięte grzanki z masłem mykamy popisać z ludzmi na facebooku.
miłego wieczoru.