nowogardowelowe

to był wspaniały czas. 

po raz pierwszy od końca czerwca miałam chwilę dla siebie.

2 dni pełne wrażeń, emocji i alkoholu.

2 dni z Pat i innymi.

w szczególności z Pat! ;*

dziękuję, że zaproponowałaś mi ten przyjazd.

cieszę się, że moja mama się zgodziła.

cieszę się, że przybyłam, zobaczyłam i wypiłam.

('a po tym, co żeśmy za niego wczoraj wypili, to będzie zdrowy jakieś 130 lat!').

ja także miałam obawy, jak Ty.

a wszystko tak wspaniale się potoczyło.

nie spodziewałam się, że mamy ze sobą aż tyle wspólnego!

(i nawet nie chodzi o byłych chłopaków :D)

było cuuuuuudownie! ;*

te przygody nad jeziorem i powroty o czwartej nad ranem!

hahahahahha.

i spanie pod drzewem w bardzo ciekawych miejscach ;d

i w ogóle CAŁA TY!

mimo że tak krótko to trwało, dało mi to kopa pozytywnych wibracji.

poprawia mi się humor.

jak sobie przypomnę te dwa dni, to mordka sama mi się cieszy.

no ale widocznie taka jest POCZEBA.

chciałam tyle napisać, a teraz nie potrafię przelać moich myśli, a w zasadzie przeklikać.

ten czas był mi bardzo poczebny. 

musiałam oderwać się od tego, co zdarzyło się w ostatnim czasie.

od tego, co inni ludzie mówili, bądź robili, a co mnie tak bardzo zabolało.

nowogard był najlepszym lekarstwem.

już wiem, gdzie i z kim będę leczyć moje następne smutki.

mam nadzieję, że w szerszym gronie - wraz z poznaną we wtorek Gosią ;*

zdjęcie: choszczno, kościuszki.

tęsknię za Tarczyńską. bardzo.

Michał, Pat, Monia, Paula ! <33