Czas delikatnie podsumowac "wakacje", co prawda ja mam jeszcze troche czasu, ale taki wakacyjny czas sie już kończy..
Zatem poczatek zwyczajny, w domu z rodziną po kilkumiesięcznej rozlące, wyżeranie zawartości lodówki w zaskakującym tempie (student niedożywiony). Wyjazd na mazury <3 Miało byc może, poźniej góry ale zostały mazury. Niczego nie żałuje też fajnie spędzony czas, później pamiętny wypad pod namiot, egzotycznie. Dziękuje wiadomej Osobie za wspólnie spędzony czas, chodź i tak było go stanowczo zbyt mało jak na te lata rozłąki :( Następnie powrót do domu i szok termiczny. Nie lubię tego. Tygodnie spędzone w domu, bez sensu...
trochę za dużo czasu na roważania, przemyślenia. Doszlam do wniosku że skopałam pewną sprawę i raczej tego nie odręce, bo jest już za późno, ale to okaże się jak już wrócę do swojej rzeczywistości, codzienności... Może będzie trzęsienie ziemi i wszystko zmieni swój bieg ? Na chwile obecną jestem wyprana z emocji, staram się nie czuc i skupic na przyziemnych sprawach.
Zdjęcie pochodzi z minionego weekendu. Krótki wypad do Ełku. Też było sympatycznie i miło. Jak zawsze u Babci...