Trochę oklepany sposób notki na koniec/początek roku, ale TAK! Podsumowanie mojego roku, specjalnie dla was.
Obczajcie to zdjęcie z Martą, wyglądam jakoś mocno młoodo :P
Niewiele już pamiętam ze stycznia, ale na pewno była bibka z okazji moich słodkich szesnastych urodzin. Przychodzę sobie pewnego dnia do szkoły, rozmawiam sobie z Magdą i Wikusiem, że ktoś mógłby zrobić imprę...
Magda: Przecież ty masz niedługo urodziny
Musiał: No to robię imprę!
I tak spontanicznie wymyśliłem, że tego chcę. No dobra, dzień później zaprosiłem wszystkie 4 księżniczki, Magdę, Adamską, blizniaczki ("taktak, będę na pewno"), Wikusia i meryla. Potem też Psemyslava. Magdy z bliźniaczkami odpuściły, a gejowi było tak przykro, że też go zgarnąłem ;( Przyjęcie udane wg mnie. Z niego te dwa zdjęcia w czerwonej koszulce. Głupio mi się włosy ułożyły wtedy :p
Cały luty (a właściwie połowa - ferie) był przesiedziany w domu i przegrany w pewną fantastyczną grę xddd Nic ciekawego generalnie.
W marcu rozpoczęły się te jemane remonty na skrzyżowaniu Armii Krajowej i Bardziej, dzięki czemu mogłem sobie wracać ze szkoły znacznie dłużej, niż bym chciał. Jak ja nienawidziłem tego 715... Po kilku tygodniach jednak polubiłem wracać nim z angielskiego, wieczorem. Czułem jedność z innymi pasażerami ;p
Przez kwiecień narastało ciągle moje niedoczekanie opuszczenia gimnazjum i pójścia do liceum. Dziś w sumie się sobie nie dziwie, ten gej był naprawdę denerwujący. Wciąż zresztą jest, lamus :P Ale w sumie nie wiem czy chciałbym wrócić... Chyba raczej nie. W tym miesiącu był też egzamin gimnazjalny. Pamiętam ten stres prawie wszystkich po teście przyrodniczym, hahahah. Się kuje - się nie umie. O, dobre przysłowie :D Mi tam egzamin poszedł w miarę super, chyba jeden z lepszych wyników w szkole. He he he, jest się czym, kutwa, chwalić. Też się bałem o te rezultaty chwilę po napisaniu, ale okazało się, że jest ok.
Z maja też niewiele ciekawych rzeczy sobie przypomniałem. Jedyne co, to KONCERT AC/DC! Fuck yeah, to był najlepszy koncert, na jakim się pojawiłem. Przed koncertem to "muszę pociskać, bo mi bramki zamkną" - czy to faktycznie jest takie strasznie zabawne? ;p W miaaaarę. Tak, koncert był super; pewnie już nigdy do Polski nie przyjadą ;(
W trakcie czerwca działo się duuużo. Po pierwsze: wyniki testu gimnazjalnego. Ta duma, gdy Taczu mówi, że jestem kozakiem 8D Po drugie, bal gimnazjalny. Ogólnie było w porządku, myślałem, że będzie znacznie mniej ciekawie :P W trakcie nudy oglądaliśmy mecze, kibicując Urugwajowi, czy kto tam wtedy grał :D Bo właśnie wtedy rozpoczęły się te mistrzostwa świata w nogę 2010 w RPA. Powróciła trochę moja pasja sprzed lat do oglądania meczy. Fajnie się oglądało ;) Wystawiano też oceny w czerwcu. Nie było naciągnięć, jak wszyscy zapowiadali ;x Ale niespodziewana czwórka z fizyki była miła, chociaż chętnie ochrzaniłbym panią S. za oszukanie mnie : Zakończenie roku! To było niesamowite. Największe zgranie trzeciej ef w historii klasy... Ah, ta górka na Tarnogaju. Stała się dla mnie nową tradychą :D
Lipiec był dość męczący :P Na początku wyczekiwało się wyników rekrutacji do liceum. Niespodzianką okazało się wylądowanie w jednej klasie z Tadzikeim ;p Eh, ten Tadzik... Anyway, chyba był w lipcu piknik jeden, albo dwa. Fajne były na pewno (:P), choć już tego nie pamiętam. Wyjazd z rodziną do Dziwnowa, zabawnie było dość. Był finał mistrzostw... Nudny jak CZUJ jechany. Do Grecji pojechaliśmy z Psemyslavem... Kozacka kolonia :P
Na szczęście w sierpniu już tylko odpoczywałem :D Były pikniki, były spotkania z księżniczkami (to zdjęcie pierwsze to właśnie z jednego z nich), spotkania z jadlosami, jakieś kiepskie próby randkowania. Było Otwock Party! Super przeżycie z tymi ziomami 8) No i Legendy Rocka były. Bardzo, bardzo fajny koncert. Przekonałem się do Dżemu ;p
O wrześniu chyba nie ma za wiele do napisania. Nowa szkoła, nowa klasa, nowi ludzie, szybka aklimatyzacja. I tak to właśnie było.
Więcej działo się w październiku, takie rzeczy jak połamany UrbanCard (omasakra) tworzyły jesienny klimat, który wtedy jeszcze był letnim klimatem, bo pogoda była awesome ;p Oprócz tego rozpocząłem (chyba przez Tomka) zbieranie oryginalnych płyt CD. Fajne to, dobrze idzie ;p To poczucie, że się wspomaga wykonawcę... No i było randkowanie też, które też było fajne ;d
Ale w listopadzie się skończyło ;d Za to na początku miesiąca poszliśmy z Popielem na super koncert Akuratu. Poznaliśmy Tadzika i ogólnie było ok. Jakiś metal chciał mi chyba spuścić wpitol za brak pogo xDDD Otworzyła mi się mania na koncerty, więc zacząłem z Tomkiem (i jego ekipą) pociskać na WKUTwMC. To było SUPER SERIA KONCERTÓW! Mam nadzieję, że zrobią kolejną edycję kiedyś tam.
I ostatni miesiąc, ten sam co przez ostatnie lata, bo GRUDZIEŃ. Wczoraj się skończył. Zakończenie jego było baardzo miłe, wraz z Anią x2, zieloną, Patrycją, Psemyslavem, a także moimi telefoniczynmi rozmówcami, czyli Wikusiem, Popielem, siostrzyczką i kuzynkiem kochanym :D (Którego nawet zachęciłem do słuchania Topu Wszech Czasów Trójki. Jak na razie leci Riders on the storm, chyba miejsce #10. November rain na #16, nie jest źle. Kibicuję July morning :D) Dzięki wam za to! Ale może zaczynając od początku miesiąca, to były kolejne WKURy, które, jak już pisałem, były bardzo dobre. Wyczekiwałem przez te dwa tygodnie świąt i przerwy. Wigilia była super, potem dwa dni świąteczne też niczego sobie. Naprawdę miłe dni :D
O, jeszcze dałem do tego zestawu zdjęcie z Martą na jej urodzinach... Wypadło mi to z głowy, nawet nie pamiętam miesiąca, w którym to było. Przepraszam cię, mam nadzieję, że się nie gniewasz. To był chyba marzec :P
A wam wszystkim życzę szczęśliwego nowego roku, koksy! I skomciajcie notkę, c'nie :P