Jak pewnie wszyscy już zauważyli mam przyjemność pojawić się tutaj tylko od święta i to w dosłownych tego zwrotu znaczeniu, więc jak pisać to już o rzeczach ważnych, a może i najważniejszych... Powiedzcie mi tylko jedno - o czym mogę coś wydukać w Walentynki? O Narodzie Wybranym (Szalom!), rzeźnikach, piłce nożnej czy innych tego typu sprawach kluczowych dla ludzkości? Nie... trza coś szkrobnąć o tej cholernej miłości, wokół której wszystko dziś się kręci, albo przynajmniej winno się kręcić. Tutaj zwracam się z prośbą o odwiedzenie notki sprzed roku, bo wszystkie sztywne informacje o czternastym dniu lutego są tam zawarte, ba! można tam znaleźć także świetne życzenia, szczególnie polecane ze względu na ich ponadczasowość i wieczną aktualność, trochę słabo się spełniają, ale nad tym można popracować już we własnym zakresie. ;)
Szczerze powiedziawszy to nie za bardzo mi się chce po raz kolejny poruszać tematu wszelakich uczuć, a w szczególności miłości... może tym razem, aby mi było łatwiej i jakoś z większą ochotą mi to przyszło, posłużę się troszkę tekstem naszego rodzimego muzyka, a mianowicie kolegi Tedego, wczoraj z nim byłem w Stylowej, coś tam radził o relacjach damsko-męskich i muszę powiedzieć, że mimo jego lekko skomercjalizowanego wizerunku, w tym co usłyszałem było sporo prawdy! Pominę tylko lekko prowincjonalny, żeby nie powiedzieć wieśniacki, wstęp i nie za bardzo ambitny refren piosenki "Wiem, wiem", a w dalszej części notki zagłębie się bardzo uważnie w arkany tego utworu. Zaczynamy.
"Ja w życiu szukam wielkiej miłości, szczerej i mocnej, osobliwości pełnej, ja zawsze taki będę, nie zmienię się, bo nie muszę i nie chcę. "
Bardzo ładne pierwsze wersy zasługujące na uwagę przeciętnego słuchacza, pragnienia, które każdy w głębi duszy nosi, ale nie zawsze chce je ujawniać... Czasem w bezładzie życia i ciągłym spieszeniu się do miejsc i osób zupełnie nam obcych i niepotrzebnych, zapominamy właśnie o tych naszych skrytych marzeniach, gubimy się zmierzając w niewłaściwe kierunki i tak naprawdę oddalamy się od tego, do czego tak bardzo chcielibyśmy dotrzeć... Tutaj apel pierwszy (częściowo wsparłem się OSTRym): Ziom odpocznij! sprawdź na swoim wewnętrznym kompasie czy zmierzasz tam, gdzie naprawdę chcesz być.
"Miłość, ją każdy w sobie nosi, chociaż ludzie są lepsi, są gorsi, ona jest wszędzie, wokół wszystkich, wnika głęboko w nasze umysły, trudno ją dostrzec, trudno ją poczuć, ona niekiedy spędza sen z naszych oczu ale chcę tego, właśnie o tym marzę, czuć to głęboko w środku, moc wrażen."
Kolejna część.. zaiste ważna i dająca do myślenia. Niektórzy myślą, że świat dokoła jest pusty, pozbawiony wszelkich wartości, zamykający nam drogę do szczęścia, ale w moim odczuciu to tylko jakaś próba tłumaczenia się z rzeczy i faktów nie wymagających usprawiedliwiania, przecież po co środowisko, w którym przebywamy miałoby nam robić na złość. Musimy dostrzec w nim pozytywne aspekty, bo na pewno jakieś w sobie ma, co więcej, jest pełen miłości pod różnymi postaciami i tylko od nas zależy czy z tego skorzystamy.. Skorzystajmy! Oto apel drugi.
"Mój najlepszy kumpel powtarza mi czasem, Jacek walcz z czasem, zakochaj sie Jacek, przecież tyle małolatek robi łał, ziom wiem i naprawdę bym chciał ale ja chcę królewnę, szukam tej jednej co nie będzie mnie bez niej i jej beze mnie, wiem ziom to idealizm, wiem, wiem nie znaleźli ci co szukali, ja szukam aż znajdę, tak mówi pismo, naprawdę jak znajdę rzucę dla niej wszystko, wiem, że ona jest i też mnie szuka, pytanie gdzie, bo nie ma jej tutaj."
Ostatni z fragmentów przeznaczonych również dla tych, którzy Walentynki spędząją min. na moim Photoblogu zamiast leżeć w łóżku czy przebywać jeszcze gdzieś indziej z ukochanymi osobami, czyli również dla mnie, pomimo że nie mam na imię Jacek xD Właśnie ten idealizm, o którym czytamy w tym fragmencie daje nam nadzieję, coś tak potrzebnego i zarówno cholernie wkurzającego ze względu na swą ulotność... nadzieję na znalezienie czegoś i kogoś wyjątkowego, idealnego dla nas - tej jednej, jedynej jednostki. Bo po co tułać się bez większej radości po różnych mało wartościowych miejscach zamiast od razu spróbować znaleźć drogę do tego najważniejszego i wymarzonego? Odpowiedź jest prosta, po gówno. Nie przestawajmy więc pod ciężarem różnych przeszkód rezygnować z ideałów i postanawiać zniżać się do tego, co nie jest dla nas odpowiednie. I to jest apel trzeci, jeżeli na siłę macie szukać celu i próbować odpowiedzieć usilnie na pytanie "Po co?", odpowiedzcie sobie "po gówno!", skończcie do tego dążyć i obieżcie sobie cośl naprawdę godnego walki. :)
W komentarzach końcówka.