w drodze powrotnej był jeszcze morelowy Konin oraz lodowy (przepyszny!) Toruń.
wiem, że wyszłam tu tragicznie, stoję jak łajza ostatnia, ale cóż, mówi się trudno. pamiątka to pamiątka ;>
wiem, że jestem chamska w tym momencie, ale jakoś dobrze mi się żyje bez mojego rodzeństwa ;p
cisza, spokój, we dwie tylko z Aśką rządzimy na dzielni i fajnie jest.
niedługo mam nadzieję się wyprowadzę, z pewnością będę tęsknić, ale cóż...
trochę więcej luzu będzie (;
aha, i z urodzinami nie wiem jeszcze, co zrobić.
zobaczymy, jak to będzie,
wyjdzie w praniu chyba coś spontanicznego ^^