za każdym razem.

` za każdym razem .

                                                                                  dla pana B.

całe ciało drży o Ciebie.

każda cząstka serca przepełniona strachem.

czy tam gdzie jesteś, jest Ci źle?

gdzieś wśród szumu ciszy, ja słyszę jak płaczesz..

ja śladem Twych łez, szybując jedwabnym oddechem motyli, 

ja cierpieniem Twej duszy, unoszona łagodnym podmuchem spojrzenia,

ja bez tchu biegnę drogą ciernistą, drogą krętą, ja biegnę do Ciebie,

ja..

zaraz Cię przytulę.. 

omijam mylne drogowskazy - oni je tu ustawili.

oni nie chcieli, byś należał do kogokolwiek innego, oni chcieli mieć Cię dla siebie.

to oni, swym czcigodnym fałszerstwem skazali nas na wieczny ból, oni nie wiedzą.. 

powiedz, jak to jest być Tobą, powiedz, jak Ciebie bolą Twoje marzenia?   

 wstajesz z nadzieją, że rzeczywistość, to jedynie zły sen, że to tylko mydlana bańka. 

ale ktoś, zamiast w mydlaną bańkę, trawia szpilką w Twe serce.

łzy ocierasz w ramionach sadystycznego nieba, ono unosi Cię ku górze; 

 jest już dobrze, czuję - uśmiechasz się.. lecz nagle - zimny sztylet do gardła przystawiony,

a Ty, trach! z łoskotem dostajesz w twarz, trach! i jeszcze raz, trach!

upadasz. 

znów tylko łzy utulają Twą obolałą niewinność. 

kończy się dzień.

umiera ułamek Ciebie.

ja..

kolejny raz nie zdąrzyłam..