Przechodząc ulicami, brnąc nieraz w ślepe zaułki.
Potykając się o te najmniejsze drobiazgi na drodze.
Próbując dostrzec tą wyjątkowość danej chwili,
kiedy samotność otula szerokimi ramionami-
A w niej można utonąć całkiem bezpiecznie.
Znów czuć intensywny zapach jesieni w powietrzu.
A na dobrą sprawę nawet się jeszcze nie zaczęła.
Szurające, kolorowe liście pod stopami,
trzeszczące z każdym krokiem coraz intensywniej.
Spadające kasztany z drzew już dojrzałe.
Jak dziecko znów bawię się w ich zbieranie-
Całkiem nie wiadomo w sumie w jaki celu...
Pochłaniając każdy aromat danego momentu.
W którym tak po prostu można się zatracić-
Dość nieprzyzwoicie błądząc myślami.
Obserwując świat z perspektywy nieobecnej tutaj.
Przyglądając się zielonym liściom co brązowieją.
Zaszywając się pomiędzy konarami drzew.
Próbując zniknąć, zapomnieć, zaufać, zatracić się-
chyba znowu tylko samej sobie na nowo...
Znowu zatapiając się we własnej nostalgii-
Którą nikt nie jest w stanie pojąć jak my sami.
Oddając się chwili ciszy w tej intymnej aurze.
Co może być zerwana jak nić pajęcza.
By móc dojść do porozumienia samemu z sobą.
W chłodnych powiewach tego wiatru.
Który przenika całe ciało na wskroś.
Budując z każdym następnym krokiem
własny, mocny fundament pod stopami.
Chyba zanosi się na deszcz...
Tak.
Czuje jak kolejna spada na ziemię.
Lecz odbieram to jakbym ja samą nią była.
Wiedząc, że tak dotkliwie wszystko odczuwam.
Co na niej w kolejnym i wcześniejszym etapie się stało.
Niestety dość bezsilnie nie mogąc zupełnie niczemu zapobiec.
Drżąc z przerażenia i chłodu przemykając między kropami deszczu...
Life is like a boat in a bottle
Try to sail you can't with no air
Day by day it only gets harder
Try to scream but nobody cares
Through the glass you see the same faces
Hear their voices fade like a drone
When your life's a boat in a bottle
You're surrounded drifting alone
When you're sad and no one knows it...
When your heart is dark and frozen...