chcę znowu wakacji. Chcę czereśni, czytania ton książek, słońca, wody, spontanicznych wycieczek.
Dzisiaj zakochana w prozie pani Tokarczuk zerezygnowałam z wątpliwej przyjemności jaką jest pojawienie się w Przybytku Nauki, czy jak inni wolą Demonicznym Centrum Wszechświata Kulinarnego.
A phi. nikt mi dzisiaj nie powie co mam robić, nawet że nie mam zaczynać zdania od "A". Tak jest, do Pani mówię! i pamiętam też, że nie można mówić "dokładnie", bo słowo to zabija rozmowę, gdyż wymiana zdań, w której jedna strona zgadza się ślepo z drugą, nie ma sensu. nie zaistnieje tam żadna iskierka kłótni, niezgody, która napędza te najciekawsze dyskusje. Niech mnie pani też nie męczy odmianą "miele" i "piele". on mełł. pamiętam, parę lat temu, siedząc w pierwszej ławce na Pani lekcji ze zdziwieniem poznawałam zawiłości tych dwóch potwornych słów. Pamiętam pani surową twarz powtarzającą cierpliwie "on męłł", on nie mielił, on męłł.
nie zauważyłam tylko, kiedy to się działo, że on właśnie mnie miele. nie mieli. miele.
I ten człowiek mnie "zmęłł" nie zmielił, a ja zauważyłam to kiedy już byłam zmielona. Pozbierałam się szybciutko i zapomniałam o nim. zmienił mnie w pył, zniszczył. Mój osobisty młynek do kawy. Młynek jest wysoki, kiedyś mówiłam do niego "kocham". Istnieliśmy razem, ziarenko kawy i młynek. Miłość... Miłość jest ślepa. młynek miele kawę, taka jest kolej rzeczy. Ziarno też nie było bez winy, było jakby zbyt twarde i wymagające dla młynka, niszczyło go od środka. Obydwoje nie zauważyli, że ich istnienie razem jest wyniszczające.
Teraz ziarno kawy jest szczęśliwe. Uderzyło mnie poczucie wyzwolenia. Pamiętam jak mówiłyśmy z Patką "jestem kobietą wyzwoloną (czyt.samotną)". Tym razem jestem wolna i to jest piękne.
Wczoraj było pięknie. Było i już. Ciepły, szalony wiatr, przyganiający do mnie powietrze z gór, chmury pędzące po niebie. To nic, że pierwszy raz od miesięcy zakręciłam sobie włosy i cierpliwie spałam gniotąc się na papilotach, potem wyszłam na wiatr i przypominałam Kreska, psa-kudłacza, psa sasiadów z dzieciństwa, którego oczy zobaczyć mozna bylo tylko wtedy, kiedy przedarło się przez nieskończoną liczbę kołtunów. Zamiast autobusu wybrałam spacer, przechodnie tak dziwnie patrzą na szczęśliwych ludzi. Nie, oczywiście nie na wszystkich szczęśliwych. Szczęście musi być uzasadnione. Kupił sobie nowy samochód-jest szczęśliwy, a ten wygrał w totka-pewnie, temu to dobrze.
Ale jak w wietrzny, pełen pyłu i latających liści idzie chodnikiem zadowolona pani M., na dodatek gapi się w niebo i obłąkańczo uśmiecha... to jest dziwne! Bo jak tak można? Poniedziałek jest, trzeba się spieszyć, trzeba być niezadowolonym i jęcząco-wstrętnym. W autobusie popatrzeć spod byka na kilka twarzy... i człowiek może czuć się normalnie.
Bo jęczeć, płakać i cierpieć, to przeznaczenie szarego człowieka :)
czy ktoś to zrozumie... ?
Użytkownik mroffka007
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: dream artsidus... itaaan... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700... maxima24