Był pożar ¶wiatów teraz sadze
- jest filowanie knotów skwierk i kopeć-
osiadaj± na włosach nieczułych
i ¶pisz
Jak dziwnie ¶pisz
z leciutkim
uchyleniem powiek
Czy jeste¶ głębinow±
ryb± swojego snu
o płetwach rzęs ruchliwych
w chwiejnym ja¶nieniu ¶wiec
jak by¶ nie dotarł jeszcze
do tej najgęstszej strefy
niezm±conego cienia
nad któr± noc buduje
coraz wyższ± stromiznę
nieba bez gwiazd
A może znów wypływasz zorz± zwodnicz± tknięty
jej jadowitym blaskiem
miedzi w ciemnych rozbłyskach
przeciekaj±cym w ciebie
niedotuleniem rzęs
i znowu czarna krew
¶wiatła tej ziemi
rozsadzać ci będzie wzdęte
nienasycone żyły
Był pożar ¶wiatów
jest opadanie sadzy
i skrzyp piwnicznych
drzwi północy
i dreszcz i miękki
nacisk palców
i drętwy
opór powiek