photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 GRUDNIA 2013

Unstoppable

Tak z nudów napisałem. Wiem, że dużo jest w tym pewnie do poprawy, ale postanowiłem to wrzucić. Jak stwierdzę, że jest spoko to może powstanie z tego opowiastka coś w stylu opowiadań Kossakowskiej w "Żarnie Niebios". Oprócz tego mam coś jeszcze, ale muszę to ogarnąć na spokojnie. Kocept jest fajny tylko muszę mieć pomysł, co z tym dalej zrobić. Uwaga odnośnie rodzaju wpisów, które zacząłem dodawać od wczoraj - nie bierzcie ich na serio jak ten typek, który dodał komentarz. Chociaż zależy to od tematu, jaki będę poruszać. Niektóre będą na poważnie, a w innych będę jechał po całości. Nevermind. Zapraszam do lektury. Miłego czytania :) 

Unstoppable

Rozdział 1

 

Obudził się, nie wiedział gdzie jest, kim jest, co robi, co powinien zrobić. Miał jedną wielką pustkę w głowie. Próbował sobie przypomnieć co się wcześniej stało. Nic nie pamiętał. Dostał amnezji. Dopiero po chwili dotarło do niego, gdzie się znajduje, ale i tak to wiele nie wyjaśniło. Pomieszczenie było ogromne. Pełne obrazów przedstawiających różnorakie formy tortur. Od tych najgorszych  przecinanie ludzi na pół tępą piłą  do tych lekkich  łamanie palców lub kończyn. Dla niego każdy obraz był wstrząsający. Zemdlał. Kiedy otworzył oczy znajdował się w innym miejscu. Układ w nim był taki jak w poprzednim, lecz zmienił się wygląd. Znalazł się w alternatywnym świecie. Z dołu dało się słyszeć krzyki torturowanych ludzi. Obrazy się poruszały. Ludzie krwawili, płakali, błagali o litość. Zewsząd otaczały go głosy ludzi, którzy zostali zakwalifikowani do oczyszczenia. Zobaczył przed sobą biurko. Leżała na nim pewna kartka. Podszedł i zobaczył na niej swoje zdjęcie z dopiskiem: Oczyszczony. Przynajmniej dowiedział się, jak się nazywa.

 

- Clay. Niezłe imię. Choć tyle udało mi się tutaj dowiedzieć. Czas stąd spieprzać.  na samą myśl robiło mu się słabo, że będzie musiał w tym chorym, psychodelicznym świecie przeżyć i uciec z tego obłędnego kompleksu.

 

Podszedł do pierwszych drzwi. Ani drgną. Co najmniej jakby z drugiej strony nie tylko były zaryglowane, ale zespawane ze ścianą. Idzie do kolejnych. Otwarte. W końcu jakiś postęp. Długo się nie nacieszył. Dlaczego ? Było ciemno. Niewyobrażalnie. Dodatkowo była tam mgła, tak więc nawet latarka tutaj nie dałaby rady. Dowiedziałby się, jakby miał latarkę, czy jakiekolwiek źródło światła. Gorączkowo zaczął jej poszukiwać, gdyż atmosfera miejsca zaczęła go przytłaczać. Czuł się jak jakiś kolos o stalowych nogach, któremu całą wieczność schodziło zrobienie jednego kroku. Wrócił się do biurka i zaczął przeszukiwać szuflady. Przez przypadek spojrzał na pewien obraz i zamarł. Na nim był on sam. Nie pamiętał, aby coś takiego mu się przytrafiło. Nie pamiętał tych ludzi. Nie mógł nawet dostrzec konturów ich twarzy, gdyż były zasłonięte przez kaptur. Jedna z nich miała symbol na plecach. Nie był w stanie go dostrzec, gdyż postać ta stała bokiem i symbol ten zlewał się z ciemnym tłem. Wtedy wzrokiem natrafił na samego siebie. Nagi, wymęczony, przywiązany do jakiegoś koła. Od spodu prostopadle do koła przymocowana była deska, na której znajdowały się kolce  połyskujące i czekające z niecierpliwością dziecka na prezenty od mikołaja aż zaleje je fala krwi z jego ciała. Nie chciał widzieć, jak ta maszyna rozrywa jego ciało toteż skupił się na szukaniu tej latarki. Po żmudnych poszukiwaniach między świstkami papierów w końcu jakąś znalazł. Może i była gówno warta, ale lepsze to niż nic.

 

Wszedł w ciemność. Latarka okazała się tak beznadziejna, że równie dobrze bez niej mógłby iść. Jednak wolał ją mieć włączoną. Wyobrażał sobie, że światło to jest od Boga i powstrzyma wszelkie złe moce, które tu panują i chcą go posiąść. Nie pomylił się. Widział w oddali jakichś ludzi, postacie, które na widok światła uciekały w popłochu. Co najmniej jakby za sprawą światła miały się rozpłynąć i trafić do bezkresnej pustki, w której zatraciliby się w  szaleństwie i opętaniu spowodowanym samotnością i obłędem. Przeszedłszy korytarz dotarł do drzwi.

 

- Są dość reprezentatywne. Ciekawe, co skrywają. Może dowiem się o tym całym procesie oczyszczenia i przede wszystkim po co się tu znalazłem. No i kim byłem przedtem. Najbardziej doskwiera mi ta niewiedza. Niewiedza tego, co spowodowało, że tutaj się pojawiłem. Jakie okoliczności musiały zajść, żebym trafił do tak posranego miejsca ?  monolog dodawał mu otuchy i pchał do przodu. Do poznania tajemnicy tego miejsca i siebie. Przeczuwał, że za tymi drzwiami dowie się czegoś ważnego. Czegoś, co odmieni jego życie, postrzeganie samego siebie, a być może nawet pozwoli powrócić mu do realnego świata. Tylko jak głęboko będzie musiał zejść w tę otchłań, aby to wszystko osiągnąć ? Ile jeszcze będzie musiał wytrzymywać odgłosy tych ludzi, którzy najprawdopodobniej poddawani są szatańskim obrzędom ? Może oprócz niego jest jeszcze ktoś, kto znalazł się w takiej samej sytuacji ? Wiele spraw go nurtowało. Strasznie bał się przekroczenia tych drzwi. Bał się tego, co za nimi będzie.

 

Ale już się stało. Otworzył je i wszedł do środka. Widok był oszałamiający. Po obydwu stronach pomieszczenia były witraże. Szkoda, że nie było słońca  mógłby się im wtedy lepiej przyjrzeć. Każdy z nich miał cyfrę. Prawdopodobnie przedstawiały one jakiś rytuał wstąpienia do tejże sekty lub obrzęd, po którym miało się miano oczyszczonego. Niestety nic nie mógł z nich wywnioskować. Było zbyt ciemno. Na prawo od niego stały dwie kolumny ławek. Każda z nich składała się z kilkunastu rzędów. Przed nimi na środku znajdował się piedestał, a na nim coś w rodzaju mównicy. Wyglądało to jak kościół, ale na pewno nim nie było. Chyba, że witraże przedstawiały alternatywny pobyt Jezusa na Ziemi. Jaki on był ? Raczej nigdy się tego nie dowie. Zresztą nie chciał wiedzieć. Nie zwracając uwagi na wszystko ruszył w stronę mównicy, gdyż coś tam zauważył. Im bliżej się znajdował tym bardziej był pewny, że to jakaś księga. Być może tego kultu. Pewnie będzie zawierała istotne informacje lub może nawet mapę, która go poprowadzi do wyjścia. Oczywiście były to przesadzone myśli spowodowane chwilowym podnieceniem się na widok czegoś takiego. W końcu dorwał się do książki i otworzył ją na losowej stronie. Była pusta. Nie tylko ta strona, ale cała książka. W jednej chwili ekstaza zamieniła się we frustrację, a następnie rezygnację. Już myślał, że te strony będą wstępem wiedzy o tym świecie. O tym, jak w nim przetrwać i jak się z niego wydostać. Był słaby psychiczne. Ledwo co przeszedł z jednego pomieszczenia do drugiego i już targały nim takie emocje. Nie przetrwam tutaj. Umrę.  myślał pełen rozpaczy i zwątpienia. Usiadł na posadzce obok mównicy i pogrążył się w płaczu. Jedynym plusem tej sytuacji był ten, iż słyszał swoje szlochanie zamiast odgłosy ludzi, którzy na dole cierpieli z niewiadomych mu przyczyn.

 

Komentarze

maniaczka161994 Świetne ^^
13/12/2013 13:32:28
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika mrnobodyy.

Informacje o mrnobodyy


Inni zdjęcia: Delikatne bransoletki otienMaj :) juliettka79Balans. ezekh11490 urodziny wswieciezdjecUncle Bob from Gran Canaria. cherrykinnLatarnie jak w kurorcie. ezekh114egiag realitiPrzemyślenie. ezekh114Za te wolność. seignejPo prostu drzewo :) halinam