Połowa tego dnia była koszmarna, grobowa atmosfera w domu, moje łzy, kłótnie...
Ja tu nigdy nie znajdę miejsca dla siebie...
Aby się odstresować zgarnęło sie Waldka i Damiana i dawaj na melanż na PKP.
Mój stan po tym? Hmm... Łącząc fajki, trzy wojaki 6, ibuprom, zyrtec i mało pochłoniętego wcześniej jedzonka?
To sobie można wyobrazić, hehe...
Ale o to chodziło, żeby wesoło było :)
Zaczęły się potyczki i wywrotki z chłopakami a potem jedzenie najlepszych kebabów w Lubaniu i... łamiszczęki :)
A wieczorkiem...
- Dostałam okres. Na razie nie boli ale gorzej jeżeli zacznie. Jak ja wezmę tabletkę?
- Jak bedzie bolało w nocy to możesz zadzwonić na chwilkę.
- I moje Kochanie zastąpi mi tabletkę :*
- Tak, będziesz mogła mnie brać, ile tylko będziesz chciała :*
Mmm, kochany jesteś Misiu
"Jedno wiem,
gry robię wszystkim wbrew...
Że po to są marzenia...
Pragnę przeżyć każdy dzień,
i do końca wyśnić noce...
Mam tysiące własnych spraw
ale w oczach strach..."