a więc. długo mnie tu nie było, ale to nie oznacza, że się nudziłam. biegam 5 razy w tygodniu z cwiczen z mel zreygnowałam bo i czas biegania się zmienił :) a nie oszukujmy się cyborgiem nie jestem i nie wsmak mi są jakieś kontuzje. już siedzenie w domu z anginą dopowadzilo mnie do szewskiej pasji ;> dlatego teraz staram się nie przesadzac i podsycac u siebie motywacje na dalsze dni. ogolnie biegam juz 40 mim bez przerwy, wczesniej po 5 6 km teraz chyba bedzie wiecej, gdy weliminowałam maszerowanie. swoja droga jestem mile zaskoczona tym ze sie nie zasapalam, nabawilam kolki czy okulalam przy pierwszej probie, bylo mi tak rewelacyjnie ze zapomnialam o wszystkim i chcialam jeszcze i jeszcze! wspaniałość! <3 teraz kieruje uwagę tylko na stope i miesien plaszczkowaty, pobolewa ale myślę, że z czasem się wyrobie a mocniejsze i wiekrze rociaganie spełni swoje zadanie :)
zaraz spadam biegać, w koncu będzie chlodno! tylko obliczę ile ostatnio zajęła mi moja trasa :) no ponad 5 km ^^
idę biegac <3 rozpiszę się potem ^^ :*