Jestem bohaterem i tchórzem. Stawiam czoła i uciekam. Noszę w sobie więcej sprzeczności niż potrafię ich dostrzec. Jestem niepoczytalna i wyprowadzam na prostą. Czuję się, jakbym pierwszy raz w życiu się obudziła.
Pierwszy raz w to wszystko nie wierzę. I się nie poznaje. Ocknęłam się ze snu wpadającego w koszmar. Miłe marzenia senne pamięta się dość krótko, nieprzyjemne nie dają o sobie zapomnieć., prawda?
I w końcu nie wylano na mnie kubła zimnej wody. Jeszcze śpiącą wrzucono mnie do ognia, oplątano elektrycznym pastuchem, wepchano do basenu kwasu solnego, a następnie przepuścili przeze mnie hordę bizonów. Ledwo, ale jednak, otworzyłam oczy. Czuję się wyspana i czystsza, chociaż wszystko wciąż piecze i boli. Nie przestanie. To nauczka dla takich śpiochów jak ja, którzy zamiast wreszcie powstać odpowiadają "Później. Mam czas".