Trochę mnie tu nie było, ale nie myślcię, że odpuściłam! Nie. Dzielnie trzymam się diety.
Nie przekraczam 500kcal, zazwyczaj i tak jest duzo mniej, a poza tym sporo spalam ;)
Jutro ważenie. Boże, jak się denerwuję. Ale co by waga nie pokazała jestem z siebie dumna. Doszłam bardzo daleko i na tym nie koniec. Jestem dumna z tego, że nie zawaliłam diety i że udało mi się już tylę osiągnąć.
Ostatnio mam chyba jakiś kryzys ;/ Gorsze dni.
Sylwia dobrze się uczy- ja wciąż za mało.
Sylwia się dobrze zachowuje- ja jej nie dorównuje.
Sylwia je na co ma ochotę i jest chuda jak patyk- ja wciąż za gruba.
Sylwia ma chłopaka- mnie żaden nie chcę.
Po tym zwykle idę do pokoju i ryczę w poduszkę.
Matka i ojciec pojechali na weekend do znajomych, a Sylwia, z którą miałam dzisiaj oglądać film (przynajmniej tak powiedziała rodzicą) wybiła na imprezę, więc jestem samiusieńka aż do jutra. Cóż. Przynajmniej nikt mnie nie pilnuję z jedzeniem.
Jutro planuje dzień z nauką, ponieważ trochę się opuściłam i mam wiele zaległości, specjalnie dzisiaj poszłam do kościoła, by jutro już nic mi nie przeszkadzało.
Buziaki Trzymajcie się chudo