Stałam przed drzwiami dużego domu i zastanawiałam się co zrobię, kiedy ktoś mi otworzy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wiem co mówić, nie wiem jak się zachować. Matka patrzyła na mnie wyczekująco, a ja po prostu stchórzyłam. No, bo co miałam mówić? "Wszystko będzie w porządku"? Poczułam się głupio. Nie potrafiłam pocieszyć własnego brata. A on tyle razy przy mnie był. Kiedy mama wrzeszczała na mnie, a ja biegłam zapłakana do pokoju - on był. I zawsze wiedział co powiedzieć. Czasami miałam wrażenie, że nie pasuję do tej rodziny. Moja mama także była inteligentna, zabawna. Po prostu po śmierci ojca stała się taka, jaka jest teraz. A ja... mimo urody, która i tak była zwyczajna, nie wyróżniałam się inteligencją, sprytnymi żartami, poczuciem humoru... byłam zwykła. I to mnie przytłaczało. Właśnie dlatego, w tym momencie, postanowiłam zrobić coś, by temu zaprzestać. Zapukałam do drzwi i miałam zamiar pocieszyć brata. Jeszcze nie wiedziałam jak to zrobię, ale, jak to mówią, liczą się dobre chęci.
Po chwili drewniane drzwi otworzyły się, a naszym oczom ukazał się Daniel. Na jego twarzy gościł delikatny, smutny uśmiech, a jego oczy już zaczęły się szklić. Puściłam walizkę i wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam.
- Cześć braciszku. Jestem z tobą. Pamiętaj. Kocham cię.. - mój głos był zagłuszany przez koszulkę, w którą się wtulałam. Poczułam jego rękę na swojej głowie. Przez chwile głaskał mnie czule, po czym postanowił puścić i przywitać się z matką, wcześniej dziękując mi, chociaż nie mam pojęcia za co. Weszłam więc do domu i skierowałam się do pokoju Nataniela, gdyż domyślałam się, że to tam wszyscy przesiadują.
Kiedy weszłam do jasnego pomieszczenia, najpierw w oczy rzucił mi się wielki plakat Cristiano Ronaldo, dopiero potem pół rodziny przy łóżku. W duchu rozpaczałam, że będę musiała z wszystkimi się przywitać. Kolejna rzecz, która odróżniała mnie od mamy i brata. Oni zawsze chętnie wybierali się na spotkania rodzinne, natomiast ja zachowywałam się raczej jak osoba silnie aspołeczna.
Po przywitaniu się z ciociami, wujkami, babciami, kuzynkami, kuzynami i nie wiadomo jeszcze kim, przyszła pora na małego Nataniela. No, w sumie nie tak małego, miał 8 lat. Kiedy na niego spojrzałam, nie mogłam uwierzyć. Nie miał swoich gęstych blond włosów, ich miejsce zastąpiła chusta, wyglądał jakby właśnie wynieśli go z kostnicy, był blady i chudy, jakby nie jadł miesiąc. Ten widok po prostu mną wstrząsnął. Na moment mnie zatkało, ale kiedy zobaczyłam, jak mały uśmiecha się do mnie - od razu zorientowałam się, że muszę wyglądać głupio i wypadałoby się przywitać. Podeszłam do niego i nachyliłam się. Mały zarzucił swoje chude rączki na moją szyję i przytulił się do mnie. Miałam wrażenie, że zaraz mnie udusi.
- Ręce to ty masz chude, ale siły w sobie tyle, co ten twój cały Ronaldo. - zaśmiałam się i od razu poczułam się lepiej, widząc, jak Nataniel się rozpromienia.
- Cześć ciocu! I nie "ten twój cały Ronaldo", tylko najlepszy na świecie Ronaldo! - odpyskował, pokazując mi język. Byłam zdumiona, że mimo choroby, nadal zachowuje się tak, jakby był całkiem zdrowy. Nagle spostrzegłam, że Nataniel wysyła mi jakieś znaki. Wydziwiał coś z twarzą. W końcu się zorientowałam. O mało co nie wybuchnęłam śmiechem widząc jego twarz. Jednak sprawa była poważniejsza. Rodzina. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! - skarciłam się w myślach. W pokoju znajdowała się prawie cała rodzina, łącznie z moim bratem i jego żoną, którzy przed chwilą weszli. Mały musiał być tym bardzo zmęczony. Widziałam też, że Daniel chce z nami pozormawiać, bo właśnie posłał mi wymowne spojrzenie. Podeszłam do niego i dyskretnie poprosiłam, by wyprosił rodzinę.
Kiedy wszyscy wyszli z pokoju do salonu, w pokoju zostałam tylko ja, Daniel i Maria. Małżeństwo spojrzało na siebie znacząco i wyciągnęli z szuflady list. Przyglądałam im się podejrzliwie. Zastanawiało mnie, czemu mam być obecna przy tej rozmowie. Daniel wręczył list Natanielowi, nie mówiąc od kogo. Sama nie miałam pojęcia kim może być nadawca i dlaczego chwila wydaje się tak wyniosła. Przyglądałam się małemu, który zaczął czytać list. Z każdym słowem jego oczy szkliły się coraz bardziej, a kiedy skończył, jego twarz była cała mokra. Nie mógł nic powiedzieć, chociaż chciał. Podeszłam do niego szybko i przytuliłam. Przez chwilę pomyślałam, że Daniel i Maria postąpili źle, wręczając mu to, czymkolwiek to jest i od kogokolwiek to dostał. Jednak kiedy Nataniel uspokoił się, zobaczyłam, że jego łzy to łzy szczęścia. Uśmiechał się promiennie.
- Nie mogę uwierzyć! Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie! Dziękuję! Jak to zrobiliście?! To najwspanialszy dzień mojego życia! - aż coś ścisnęło mnie w gardle, kiedy wypowiadał ostatnie zdanie. Najszczęśliwszy dzień jego życia, którenie potrwa już długo. To było po prostu straszne.
- Wujek Jose nam pomógł. On nie ma znajomości, ale ma kolegę, który.. z resztą, nieważne. Ważne, że się cieszysz. - Daniel podszedł do niego i przytulił. Kiedy w końcu się od niego odkleił, otarł łzy i podszedł do Marii, z której oczu płynął wodospad łez. Zmarszczyłam brwi. Tylko ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Kto jest nadawcą? - w końcu zdecydowałam się zapytać. Nataniel spojrzał na mnie swoimi bystrymi oczami i po prostu wręczył mi list. Wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać.
Kiedy spojrzałam na pierwsze zdanie, spojrzałam niepewnie na rodzinę. Byłam zdziwiona. Ale zaczęłam czytać dalej. Samej zachciało mi się płakać, kiedy to czytałam. Chyba jeszcze w życiu nie czytałam tak wzruszającego listu. Kiedy skończyłam, wróciłam do początku. Przeczytałam jeszcze raz "Możesz nie wierzyć, ale.. tak, to ja, Cristiano Ronaldo". Wybałuszyłam oczy i machinalnie spojrzałam na ogromny plakat nad łóżkiem. Nataniel bardzo kochał tego gracza. Był jego idolem. Uśmiechnęłam się promiennie. Nie miałam pojęcia jak Daniel i Maria to osiągnęli, ale są najwspanialszymi ludźmi na świecie. W dodatku CR7 obiecał, że zadzwoni do małego, kiedy tylko znajdzie czas! Byłam w ogromnym szoku. Nigdy bym się nie spodziewała, że gwiazdę pokroju Ronaldo stać na coś takiego. Ja zawsze czułam do niego niechęć. Nie lubiłam jego przesadnego stylu bycia. Ale skoro Nataniel tak go kochał, musiał to być ważny dzień w jego życiu.
- Dostałeś list od Ronaldo, to wspaniale! - uśmiechnęłam się do niego, oddałam list i przytuliłam.
- Jesteście niesamowici... - zwróciłam się do Marii i Daniela, kręcąc z niedowierzaniem głową. Maria uśmiechnęła się tylko delikatnie i podeszła do łóżka chłopca, siadając na skraju. Szeptała mu coś czule na ucho, więc nie chciałam przeszkadzać. Wyszłam z pokoju, a za mną wyszedł Daniel. Oparł się o ścianę i westchnął głęboko, zamykając oczy. Znowu cierpiałam, wyobrażając sobie, jak musi go to wszystko boleć.
- Daniel.. wiesz,że masz wsparcie w rodzinie. Nie potrafię cię pocieszyć tak, jak ty mnie, ale.. zawsze możesz na mnie liczyć. Pomogę ci przez to przejść. Tobie i Marii. Nie jesteście sami. Jest dużo osób, którym na was zależy. Kocham cię, braciszku, nie zapominaj. - powiedziałam czując, jak po moich policzkach spływają ciepłe łzy. Przytuliłam się do niego i usłyszałam, jak szlocha. Czułam się okropnie, kiedy stawiałam siebie na jego miejscu. Cały czas szeptałam mu na ucho, że go kocham. Nie wiedziałam, co więcej mogę zrobić. Staliśmy w korytarzu, przytulaliśmy się, a on szlochał. Mój 30-letni brat, superbohater, którego nie dało się załamać. Teraz był słaby i bezbronny, a ja czułam, że spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność.
________________________________________________
There's nothing like a nudny rozdział w piątkową noc, he? Wiem, że nie ma tu nic ciekawego, ale od następnego rozdziału zrobi się o wieeele, wiele ciekawiej. Po pierwsze: będzie więcej o Ronaldo, a może nawet on sam. W każdym razie, na następny rozdział mam lepszy pomysł. Mam nadzieję, że nie zasnęliście. A tak pzy okazji... następny rozdział pojawi się za ponad tydzień. Przepraszam, na prawdę! Wyjeżdżam do Holandii, a tam raczej nie będzie czasu na internet. Będę pisać, ale nic nie dodam. To... mam nadzieję, że ten się spodobał :)
Inni użytkownicy: xacbdefklaudiajulkaibulkazeroblink89ashwagandamossniktkitkrzysiekszukadziewczynydveidmnxxx3martamarta95logigo
Inni zdjęcia: Sezamie? seignej*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz