To tylko moja największa miłość. A tak serio, to Bruno Pelletier.
Dzień zaczął się fatalnie, miejmy nadzieję, że skończy się lepiej. Dziś impreza. Chyba powinnam się bardziej cieszyć.
Ale mam wrażenie, że nie będzie tak super. Ewa bierze jakieś koleżanki, więc pewnie nie będzie chciała ich zostawiać. Z Nim sobie raczej nie potańczę, bo ma kompleksy i będzie chciał się popisać. A ja nie znam tych ich układów, więc pozostają mu dziewczyny. Chyba nie będzie za mną płakał.
On mnie nie potrzebuje. Nie liczę się.
Może to w końcu jakoś na mnie podziała. Może się odkocham?
Może uda mi się zakochać w kimś, kto będzie mnie kochał?
A ten sen? Co ona sobie wyobraża!? Co ja sobie wyobrażam, tak właściwie.
A już myślała, że się nam uda.
"Lekarstwem miłość bywa, jeżeli miłość jest
Jeżeli jest... możliwa"
Ja już nie wiem. Chyba założę dziś moją kochaną koszulkę.
Muszę iść postprzątać, a ponieważ nie poszłam do szkoły, nie mam butów na zmianę, zostały w szafce. Ciekawe, czy Zosia dostała mojego smsa? No cóż, to już właściwie nie istotne.