wakacje 2005
stało się... Poznała go. Wspólne towarzystwo, wspólne wypady nad jezioro. Dobrze się dogadywali, rozmawiali o wszystkim, byli dla siebie przyjaciółmi. Lecz z czasem zaczęli dostrzegać w sobie coś więcej... Choć on czuł coś do niej nie okazywał tego. Ona zauroczona, zakochana w nim pozwalała na zbyt wiele, zbyt dużo.
Mówią, że jeśli kochasz zapominasz, że istniejesz. Tak było z nią, nie dostrzegała siebie w tym wszystkim. Tego że cierpi, że czasem on na zbyt wiele sobie pozwalał. Głupie uwagi, docinki. Wszyscy dookoła mówili, żeby dała sobie spokój, że stać ją na lepszego. Ona uparcie wierzyła w to, że kiedyś to on ją pokocha tak na prawdę i będzie im razem tak wspaniale jak w najpiękniejszych snach.
Wiele się wydarzyło pomiędzy nimi. On wiedział, że może na nią liczyć w każdej sytuacji, że zawsze jest blisko niego. Oddała mu się w stu procentach. pokazała ze zależy jej. A czy było to odwzajemnione? Nie. Nie było tak. Nie dostała nic w zamian, z wyjątkiem głupich uwag. Wszystko układało się nie po jej myśli ciągle było tak, że chodziła zamyślona. Czekała...Czy opłaciły się nieprzespane noce?
Tak, opłaciły się, od 3 miesięcy są razem po roku starania.
Trzy miesiące...Krótko...Choć spełniła swoje i jego marzenie. Zakochał się w niej bezgranicznie. Teraz w każdej chwili to on jest przy niej, wspiera ją. Wspominając tamte chwile, gdy był taki obojętny spuszcza głowę i mówi "przepraszam". Żałuje? Tak, żałuje, bo krzywdził osobę którą kocha .....