Niedziela.
Przyjechał tata Marysi ze swoją siostrą. wybraliśmy sie na spacer.
Nawet udany był ten dzień, obeszło się bez awantury :)
Po południe było już spokojne i monotonne.
Od samego rana doskwierała mi noga, nie wiem chyba zakwasy, no ewentualnie rwa kulszowa, czego sobie nie życze... ale ból okropny od pośladka po kostkę, i tak całą niedziele kuśtykałam...
Ps. dziś nie jest lepiej... nadal boli.
Rozruszam sie i będzię dobrze.
Z niedzieli na poniedziałem spałam 4h.. Piję właśnie kawe i trzeba działać, pięknę słońce świeci za oknem - To musi być piękny dzień.