W drodze do domu na pierwszej łące napadła nas chmara ślepaków, później omal nie zabłądziliśmy w kukurydzy, wyższej od Hesi o pół metra, przedzieraliśmy się idąc rządkiem, Ruda szła za mną i co chwila skrobała mi marchewki, myślałam, że buty tam zostawię. Ledwo co wybrnęliśmy z kukurydzy, to Hesia nadepnęła Sławkowi na wodze i urwała obydwa paski policzkowe, po czym wypluła wędzidło ze szczątkami pasków . Już myślałam, żeby się wrócić ale S. oznajmił, że pojedzie na kantarku, więc wędzidełko wrzuciłam do plecaczka, wodze zapięłam do nachrapnika i S. musiał jechać full natural . Do domu zajechaliśmy cało i zdrowo, koniska zapoznały się z nowym terenem i zajęły się pałaszowaniem trawy.
Później napiszę jak mój pies potraktował konie i jak one jego, i o popisach Rudej -ona chyba nie wie, że jest koniem
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24