Jest nijak. Zupełnie, totalnie do dupy. Nic nie trzyma się składni. Zgubiony sens, zgubiony plan i zniszczone marzenia. Zupełnie wszystko się jebie psu na budę. Po prostu beztalencie, bezmózgowie i w ogóle wszystko 'bez'. Chciałabym zmienić czyjeś myślenie, czyjś stosunek, chciałabym podejść i powiedzieć parę słów, ale po prostu nie mogę, bo nie potrafię. Odważna na odległość, a gdy przyjdzie spełnić swoją misję wychodzi z tego jedno wielkie śmierdzące gówno, nie wart nawet zachodu. I cały czas dziwię się sobie, jakim cudem mogłam wpakować się w taki sztryms, dlaczego akurat to ja i jakim sposobem dałam się złapać na haczyk jak pusta rybka idąca za żarciem i myśląca tylko o tym by napełnić swój żołądek, nie wiedząc, że sama stanie się elementem żywieniowym jakiegoś dupka z wędka. No rozpierdalam sama siebie. Chciałabym powiedzieć, że mam wyjebane na pancerz, ale nie mogę, bo nie potrafię mieć olewki na niektóre sprawy i niektórych ludzi, ponad to nieodłącznym elementem tego powiedzenia jest pancerz, którego niestety nie posiadam. Tak samo jakbym chciała bardzo powiedzieć, żeby co niektórzy pocałowali mnie w kant chuja, którego w rzeczywistości tez niestety nie posiadam. Nic nie trzyma się kupy a cała ta sytuacja doprowadza mnie do szału. Bo pragnienie strzelenia komuś w pysk a jednocześnie przytulenia się do niego to nieodzowny dowód na to, ze mój mózg jest niespełna rozumu, co i tak dziwnie brzmi. Totalne nieogarnięcie własnego życia, co powoduje, że gubię się w swoim małym imperium, które tak na prawdę jest wielką aglomeracja gównianych wiosek, co tworzy kolejny paradoks mojego istnienia. Chciałabym zmienić niektórych ludzi, chciałabym zmienić siebie, bym potrafiła iść przed siebie nie oglądając się w przeszłość, jednak czasem sytuacje, które miały miejsce na mojej ścieżce życiowej nie potrafią tak na pstryknięcie palca zniknąć z mojej głowy. Ponad to niekiedy zdarza się tak (jak w tym przypadku), że wydarzyło się więcej niż sobie pozwoliłam. Jestem surowa dla swojej osoby, ale często robię coś na co dałam sobie zakaz. Za każdym razie, kiedy przekraczam granicę wyznaczona przeze mnie, mówię sobie: "To już definitywny koniec. Nigdy więcej powtórki z rozrywki..." A później znów rozczarowanie, kolejny raz czuję posmak gorzkiego żalu i słonych łez, gdzie w rzeczywistości to przecież nie jest warte nawet mojego splunięcia. Dlaczego ludzie przywiązuje się do rzeczy, do innych osób i gdy to stracą nie potrafią spojrzeć sobie w twarz, gdy rano spoglądają w lusterko i powiedzieć: "Kurde, słuchaj, to przecież chwila ulotna, zatrzymana w kadrze. Utrwalone na fotografii. Przecież to już było, liczy się to, co jest." Dlaczego ja nie potrafię stanąć przed lustrem i walnąć tekstem: "Monia ogarnij się, przecież stać Cię na więcej, przecież On nie jest ciebie wart, przecież Ty nic do niego nie czujesz, przecież to palant, przecież on Cię wykorzystał..." Dlaczego nie mogę sobie powiedzieć tych i wielu innych rzeczy? Dlatego, że co by się nie działo ja w którejś komórce mojego ciała czuję, że to nie prawda. Czuję, że może w końcu się uda. Ale czy to nie jest moja naiwność? Może to jest mój czas na przebudzenie się z tego pseudo słodkiego snu, który ogarnął mnie i nie chce zostawić. Nękając mnie każdej nocy tylko rani i niszczy moją psychikę i serce, które i tak z ledwością już dyszy zważywszy na styl mojego życia i wylewane emocje, których ostatnio mam w nadmiarze. Cholera jasna, co ja zrobiłam Bogu, ze nie tak nienawidzi? Dlaczego tak po prostu nie pierdolnie mnie szlag tylko ktoś zawsze trąca mnie kabelkiem podłączonym do 320 V i szturcha dodając mi trochę prądu, który zamiast dawać powera, niszczy doszczętnie kawałek po kawałku.
Nie radzę sobie z własnym życiem i uciekam w imprezy i w inne rzeczy, by choć na chwilę zapomnieć, ale zawsze efekt jest tai sam. Zniszczone serce, psychika, uraz do całego świata i ta pierdolona naiwność wobec ludzi, którym zawsze ufam i daje z siebie 100% tylko po to by dostać porządnego kopa od nich w imieniu wdzięczności, a także podziękowaniu za troszczenie się o ich tyłki, nie zważając w ogóle na mój.
....
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.