Stwierdziłam, że dni diety, niezależnie na jakiej jestem, będę liczyła dalej.
Więc 12 dzień walki o upragnione chudziuśkie ciałko.
Jak postanowiłam wczoraj weekend po 500, a od poniedziałku SGD.
Jak na razie nie zjadłam nic.
Co dziwniejsze nie chce mi się jeść, aczkolwiek muszę coś zjeść, żeby później nie mdleć.
Nawet nie wiecie jaka byłaby wtopa, gdybym zemdlała w domu.
Mama stałaby się tzw.BAZYLEM wmuszającym mi ogromne ilości jedzenia.
Co gorsza wmuszałaby mi też mięso, którego nie jem.
Jedynie kurczaka(gotowanego) i ryby (mmm sushii!),
A ona wiecznie kupuje kiełbasy,itd... wszystko, ze świni. beeeh...
Nie chcę urazić tych, którzy lubią sobie zjeść schaba ze świnki, kiełbaske, czy szynę.
Po prostu ja nie wyobrażam sobie siebie jedzącej świnię ;c
Właściwie moje żywienie ogranicza się na co dzień do jedzenia chleba z białym serem,
czasem w porywach zjem jabłko... haha dlatego nie piszę bilansów xDDDDD
Bo pisać codziennie o tym samym, może się zbrzydnąć ;p
Poza tym zauważyłam, że piję około 3-4l herbaty(nie słodzonej ofc.) dziennie O__O
Może ja jestem gruba przez to dziwne odżywianie, codziennie to samo o.o
Muszę to zmienić! LOL mi siebie x.x Muszę iść na zakupy! Po jakieś musli, jogurty i warzywa.
Jak widzę wasze bilanse stwierdzam, że mogłabym się od was czegoś nauczyć.
Normalnego bogatego w różne składniki jedzenia! Które i tak koniec końców = mało kcal.
No nic. Rozpisałam się ;3
Plan na dziś:
1.Pouczyć się na chemię.
2.Poćwiczyć.
3.Obejrzeć jakiś film(znacie jakis film związany z anoreksją? Albo jakiś mega romantyczny?).
4.Truszku neta i iść spać.
CHUDEGO ;*
Kochane będziecie chudziuśkie! ;***