Ma dusza jak płomień chwieje się, gaśnie
Me ciało w pokoju niech na wieki zaśnie
Odejdę stąd, ku krainie mego Boga
Gdzie nic bólu, nie ogarnie mnie już trwoga
Widzę światło; Czy to już koniec?
Tak! Idzie Ona, ma miła, a za nią goniec
Cóż niesie? Wyrok! Nie pozwolą nam razem być
Ku szczęściu przez życie obok siebie iść.
Razem ku niebu unosimy się nagle
Nie dla ciebie ma dusza! Poszedł, precz Diable!
On chwyta mą nogę, w dół ciągnie nas!
Czarne oczy jak węgiel, rogi miecz i pas.
Okrutna szkarada, piekła to dziecię
Puszczaj! – mówię - Ja do Nieba lecę!
Nie puszczę! Tobie piekło i smoła!
Bo śmierć z własnej ręki! Zarżnąłeś się jak woła!
Upadłem, nie wstanę, ogień wszędzie bucha.
Umarłem zdradzony! Zdradziła mnie kostucha!