Witam ! :)
Miałam zamiar zacząć wstawiać swoje zdjęcia, by móc porównywać efekty mojej pracy, ale jeszcze brak mi odwagi. Może następnym razem.
Wiele z Was pyta mnie czym są te napady i dlaczego tak trudno się ich pozbyć. Dlatego pomyślałam, że opowiem o tym wszystkim.
Dietetyk, który poinformował mnie o moim problemie, wytłumaczył mi to w ten sposób: "jedzenie kompulsywne, niekontrolowane. Osoby dotknięte atakami jedzą, by wypełnić emocjonalną pustkę, a następnie by wyciszyć wyrzuty sumienia."
Z praktyki jednak wiem, że nie jest to tak bezosobowe i nijakie, jak przekazał mi to doktor.
Podobno wiele osób z tym zaburzeniem nie myśli ciągle i obsesyjnie o jedzeniu. Ja myślę bardzo często. Fantazjuje o nim. Jak zboczony maniak porno. Ataki się wyczuwa jak głód narkotykowy. Próbujesz się jeszcze przez chwile powstrzymać. Następnie jesteś jakby w amoku i desperacko poszukujesz wszystkiego co można zjeść. Polega to dokładnie na tym, że w niewyobrażalnych ilościach pochłania się dosłownie wszystko. Wszystko. Nie ma znaczenia co to jest. Zupełnie nie przeszkadza Ci, że przegryzasz śledzia w oleju czekoladą. Wiele osób przy okazji uwalnia męczące ich emocję. Podobno płaczą. Ja tego nie robię. Po prostu jem. Nic się wtedy nie liczy i nie jest ważne. Mój mózg jest jakby wyłączony. Zaczynają działać zwierzęce instynkty. Trochę jak podczas seksu. Może dlatego jestem później mega zmęczona i idę spać. Atak się kończy, gdy nie masz już nic co możesz zjeść, lub gdy nie jesteś w stanie już nic więcej przełkąć, bo się porzygasz. Gdy jem, czuję ulgę. Gdy przestaję, czuję powrót świadomości, a wraz z nią wyrzuty sumienia.
Wiecie co jest najgorsze w tym nałogu? Że alkoholik może przestać pić, narkoman może przestać brać. Będzie im cholernie ciężko ale po roku nauczą się na nowo życia bez flaszki czy działki. Ja nie mogę odciąć się od mojego nałogu. Bo umrę z głodu.
Dlatego moje bilanse będą wyglądały trochę inaczej niż Wasze. W mieszkaniu nie mogę mieć nic, co mogłabym zjeść o nieokreślonej wczesniej godzinie. Czyli moja lodówka jest zupełnie pusta. Nic nie mogę kupować na zapas, bo zjem wszystko od razu. Rano idę do sklepu pod blokiem, kupuję 2 plasterki szynki, jedną bułkę. Wieczorem, po drodze do domu, kupuję jogurt pitny. Jak jestem w mieszkaniu i czuję, że zaraz nie wytrzymam, to zamykam się od środka i wyrzucam klucze przez balkon, albo zamykam się w łazience.
uuf.. rozpisałam się trochę. Podsumowując, jest to mega wkurwiające i uniemożliwia normalne życie.
Muszę lecieć szybko na siłownię, bo trener już na mnie czeka.
Trzymajcie się! :)
Jakby któraś miała jeszcze jakieś pytanie- śmiało możecie pisać ;)
Inni użytkownicy: srodolologoliatusinojoblazeitmalapertraven86xibiiitjozeflionikolajuan07x1
Inni zdjęcia: 1517 akcentovaKat malaaniepozornaaSynuś nacka89cwa:) dorcia2700Kapliczka elmar26/6/25 inoelia500 mzmzmzPrzemijanie. pamietnikzagubionejLilijki też już kwitną :) halinamDalej trzeba z buta bluebird11