photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 GRUDNIA 2012

Ja już o tym słyszałam. Ja już płakalam z tego powodu. Ryczałam jak małe dziecko, które sie przewróciło.

Mam 19 lat i nie rozumiem. Jak wszyscy spokojnie możemy się temu przypatrywać. Czy gdybym urodziła się w Korei, byłoby to dla mnie normalne? Czy jadłabym kotlety z kota na obiad? Czy pałaszowałabym udka z psa,podczas rodzinnego grilla? Boję się odpowiedzi.

Naprawdę. Mogę chyba tylko dziękować Bogu, że nie urodziłam się w Korei. Bo jadłabym swoich przyjaciół. 

Byłam wolontariuszką, patrzyłam jak na pyszczkach kotów, czy psów, pojawiała się radość, bo ktoś poświęcił im chwile uwagi, bo ktoś podrapał za uszkiem. Bo komuś chciało się przyjść do schroniska, wziąć smycz i wyprowadzić psa na spacer. Wyczyścić boks. Nasypać jedzenia. Pomachać zwykłym sznurkiem, za którym mogliby biegać. 

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak możemy koło takiej sytuacji przechodzić zupełnie obojętnie.  Jak niektórzy owe zajście mogą tłumaczyć "tak musi być, to taki kraj, obyczaj". Ale przecież... Nie jesteś Koreańczykiem, a nie sprzeciwiając się temu, zgadzasz się na to by ginął czyiś przyjaciel. Jakiś Reksio, Azorek, Felcia. Mówisz, że zwierzęta nie mają uczuć, rozumu, to czemu rozmawiasz ze swoim psem?Czemu jemu się zwierzasz? I martwisz się, gdy jest chory. Czemu się z nim bawisz i cieszysz, kiedy jest zadowolony. Czemu go karmisz, skoro nie chcesz go zjeść.... 

Proszę Was, tych którrzy dotarli do tego momentu w tekscie, aby klikneli i złożyli swój wirtualny podpis. Petycji tego typu było już sporo.Ale walki, nigdy za wiele, nie w momencie kiedy chodzi o życie naszego Reksia, czy Gracji. 

 

http://www.thepetitionsite.com/427/339/053/tell-s-korea-to-stop-boiling-cats-and-dogs-alive/