Jak bym patrzył w lustro...
Bakflip - 12 nędznych ludzi
Weźmy pierwszego z brzegu łotra
To cham bez manier. To zwykły prostak.
Średnio parę razy na dzień karze mi na to srać.
Pierdolić ogładę! Drugi z nich wciąż kłamie
Kłamać mi karze, więc kłamię, kłamałem i pewnie będę kłamał dalej.
Trzeci z nich ma już łatwe zadanie. To ten niewierny pies,
Słomiany kawaler. Myśli fiutem, a nie sercem i mózgiem.
I stawia dupę ponad szczęściem, szacunkiem i tych
Co znaczą znacznie więcej niż ślub.
Mogę powiedzieć o nim, że to zwykły tchórz.
Tak jak czwarty, chyba najgorszy z bandy.
Wydygadany gnój, który znów boi się walczyć.
Boi się prawdy, tak jak trzech tamtych,
Jak piąty z nich, co tkwi w ignorancji.
I choć nie sprawdzi broni swoich racji,
Wygłasza swoje sądy, choć przeczą temu fakty.
To leń, tak jak jego kumpel numer sześć.
Poznasz po ubraniu, bo jest brudne.
Uderza obłudnie, bo burzy to co kocham,
Namawia tak obłudnie, że odchodzi ochota.
Działa z siódmym, który pada mi do stóp,
A ja durny to kupuję, bom próżny.
Ósmy mi mówi, że mam szydzić z głupszych,
Zachęcany do tego przez grono swoich kumpli,
Wkurwił mnie i nadal mnie wkurwia
Numer dziewięć ten pierdolony furiat
Wrzeszczy nawet na nią, ostatnio coraz częściej ulega tym napadom.
To zazdrość, choroba, która toczy tego,
Który dziesięć razy dziennie bywa niepewny swego.
Szuka winnego, jakby to mu mogło pomóc,
Nie widzi, że tym zachowaniem robi krzywdę komuś.
Jak jedenasty, przedostatni z nich,
Pamiętliwy typ, co nigdy nie daje drugiej szansy.
Nie ma litości, gdy chce coś udowodnić,
Ale dwunasty z nich jest tym najbardziej niegodnym.
Ten cwel, co nakłada mi na gębę knebel,
Nie powiem Ci kim jest, to zadanie dla Ciebie.