Właśnie jem to cudo ze zdjęcia i piję śmietankowe cappuccino- YAY, dawno nie jadłam nic tak pysznego! W ogóle ostatnio jem zbyt dużo -.- dosłownie razy 2 albo 3. Co więcej jestem chyba uzależniona od cukru, jak zjem zbyt mało- mam zły humor, to już choroba xD ale ok, najwyżej zmienię garderobę z XXL na XXXXXXXL, HAHA :(
Byłam dzisiaj na zakupach, bo musiałam kupić coś na święta moim chrześnikom i prezent tacie na imieniny. Elegancko pozbyłam się oszczędności i oczywiście nie byłabym sobą, nie kupując także czegoś dla siebie. Tym razem padło na klimatyczną koszulkę z Justinem Bieberem! YEAH, podoba mi się, bo jest klasyczna, nieprzekombinowana, także dobrze w CH.
I znów wychodzi jak zawsze... Zaczynam coś i nie kończę, choć tym razem mam nadzieję na to drastyczne słowo 'koniec' zastąpię 'odkładam na później'. Tak, jadę na Erasmusa! JUPI, chyba -.- no bo w końcu na rok, sama nie wiem czy się cieszyć czy nie. Jeszcze parę lat temu priorytetem było wyniesienie się do Manchesteru, mieszkanie pod Teatrem Marzeń, nagranie płyty, a w między czasie- zapisanie przyszłego ewentualnego syna do akademii piłkarskiej MU, hah. A jak będąc na Teneryfie, bo tam lecimy, odmieni mi się i zdecyduje, że zostanę tam i przypadkiem akademia MU zamieni się na tą Madrycie? O NIE, NIE, NIE! Choć jeszcze jest Barcelona :) oj tam, nieważne. W każdym bądź razie, będąc na śpiewie musiałam sięgnąć porady, co w tej sprawie zrobić. I reeasumując- ostateczną decyzją na tę kwestię jest TAK, jadę na rok i dobrze w CH. Wydaje mi się, że gorzej niż na tej uczelni, gdzie jestem, raczej nie będzie xD Na pewno nauczę się więcej, poznam hiszpański rynek muzyczny ( <3 ) i nowych ludzi. Nawiasem mówiąc, dobrze, że uwolnię się na rok od CIEBIE, co równa się temu, że wreszcie zapomnę. Szkoda, że straciłam swój czas, by się przekonać, że pozory nie mylą i jest tak jak mówią i sama widzę, OK, dobrze w CH. W każdym bądź razie taki wyjazd to wspaniała opcja, odpocznę od tego wszystkiego, od tego całego zgiełku, może spojrzę na wszystko z innej perspektywy, bardziej trzeźwo, nie tak impulsywnie jak zawsze. Będę tęsknić, to oczywiste, ale nie mogę całe życie pod wpływem tego argumentu rezygnować ze wszystkiego. Tylko mam nadzieję, że mój tatuś wpadnie na parę dni z moim psem, kiedy już będę wariować z tęsknoty, no i będzie mógł wszystko zobaczyć na własne oczy, bo stałe opisywanie mu wszystkiego przez telefon to wiadomo, nie to samo :)
Prawdę mówiąc, jeszcze nie czuję tego, że jadę, bo w sumie nic nie jest praktycznie zaklepane na sto pro i jak coś to mogę zrezygnować w każdej chwili do dnia wylotu, także pewnie do czasu pakowania nie odczuję tej presji wyjazdu. Zresztą tak było zawsze. Na pewno będzie mi źle, przyjdą takie chwile, że będę chciała wrócić, zatęsknię za Panią Martą i całą resztą. Jednak co 2 miesiące postaram się wrócić i może wtedy będę wpadać i do niej na jednorazową wizytę, może... Nie wyobrażam sobie, by nie :) ale jak wrócę już po zakończeniu wiem, że będę perfekcyjnie przygotowana pod względem językowym, a wtedy to już dam z siebie sto PRO, albo i więcej i pociągnę to wszystko do końca :) Choć dzisiaj, kiedy się martwiłam na śpiewie, że przerwiemy te spotkania, wszystko stanie w miejscu Pani Marta powiedziała, że no są dwie opcje, albo teraz, kiedy jest jeszcze w sumie 5 miesięcy do mojego wyjazdu, spinamy tyłki i bierzemy się solidnie, albo... - nie wiem jaka była ta druga opcja, bo już przerwałam po pierwszej, mówiąc TAK, właśnie o to chodzi. Tylko nie wiem jak będzie w wakacje, będę musiała wpadać do Łodzi od czasu do czasu, by jeszcze w miarę regularnie się pospotykać i popracować, o ile nie wyskoczy mi żaden wyjazd. Oby nie, bo jest tyle genialnych możliwości, że serio muszę spiąć tyłek i sięgnąć po to wszystko :)
W dodatku, z innej beczki, znajomy poprosił mnie o cotygodniowe korki z anglika, ja- nauczycielka? HAH, nie wiem jak to wyjdzie, ale pewnie utwierdzi mnie w przekonaniu, że pomimo studiowanej filologii, to raczej nie będzie mój przyszły zawód. Aczkolwiek, mam nadzieję, że jakoś pomogę.
Generalnie było na tyle dobrze, że teraz to co dobre miesza się z tym co tragiczne, także.. just #LEGGO.
Skończyło mi się cappuccino, idę czytać Cosmo.
Ta PIOSENKA jest genialna, kocham teksty z głębokim przesłaniem...
& PLZ, appreciate your life, cuz not everyone can have what u have, so never resign.
Odszedłeś i nas zostawiłeś.. Odczuwam ulgę, że to kres Twego bólu, bo wiem, że tam gdzie jesteś- już tego nie czujesz, teraz tylko my czujemy... [*]