Dachowo basenowe HA.WU.DE.PE.
Także tego... Weekend udany, przepity, przeryczany, przełażony, zostana cudowne wspomnienia.
W ogóle jakoś piątek wyjątkowy bardzo był.
Szkoła skończona o 12, potem shisha przy browarze z Jowitką, Moniką, Zosią, Martyną i Witkiem i zabawa w hipisów. Pozdrawiam panów, którzy się do nas dołączyli i rzucili nam mnóstwo fajek ;) Później ladnie się dalej przenieśliśmy i paliliśmy faję idąc xd Poprosiliśmy o przestawienie spryskiwaczy, bawiliśmy się z wodą, a potem cudowne leżenie na trawniku pełnym psiego przetrawionego jedzonka i schnięcie. Pozdrawiam również jeszcze jednego chlopczyka, który zjebał mi humor całujac mnie po karku i próbując się przyssać do ust. Mówiąc "nie" zaprzeczam. Nie ma to drugiego dna i ukrytego podtekstu w stylu "ja się tylko tak bawię, weź mnie do siebie i przeleć, skarbie". Zwłaszcza jeżeli znam kogoś około godzinę.
A po powrocie Cherry w ciekawym towarzystwie. Dalej nie za bardzo pamiętam, tylko moje późniejsze wrzaski na widok pękniętego wyświetlacza w telefonie. Następnie Naru na noc u mnie. Nocki tej jakoś opisywać nie będę, dziękuję tylko za danie mi czegoś, co w tamtej chwili było mi najbardziej potrzebne ;*
(...)
I don't care if Monday's blue
Tuesday's gray and Wednesday too
Thursday I don't care about you
It's Friday, I'm in love.