Dzisiaj przedostatni post podkładowy. Produkty, które miały skaraść moje serce, ale niestety. Obecnie leżą nie używane od dłuższego czasu i nie wiadomo co dalej z nimi.
Lirene, Complete coverage, puder kryjący w kremie
No właśnie, po pierwsze jest to puder. Konsystencja mega gęsta i ciężka. Jakby go nie aplikować, to jest źle. Przez pewien czas bardzo go lubiłam. Ale gdy zaczęłam używać lżejszych produktów to zauważyłam jak bardzo się myliłam co do niego...
Matuje owszem, ale na krótko. Kryje też nieźle, ale szału nie ma. Jest niestety po prostu tłusty i po pierwszym wrażeniu zmatowienia, później pięknie się błyszczy... Źle dobranego odcinia nic nie uratuje, nawet transparenty puder (już w innej formie).
Jestem na nie. Są dużo lepsze produkty w tej cenie.
Lirene City Matt Fluid Matująco - Wygładzający
Ten jest już lepszy może dlatego że to typowy podkład nie puder w kremie.
Konsystencja dużo lżejsza, rzadsza. Fajna pompka. Dobrze się rozprowadza po twarzy. Ale słabo kryje, matowienie tak ale tylko z pudrem. Nie ma jakiejś długiej trwałości. Plusem jest ładny zapach. Z nim miałam podobnie, używałam go przez dłuższy czas i myślałam, że jest super. Po wybróbowaniu innych produktów okazało się, że są o niebo lepsze podkłady.
Też go nie kupię, i nie wiem co z nim mogę zrobić, bo sporo go zostało.
Przyjechałam, jestem, wieczorem ogarniać będę tu wszystko :) O.