Chyba czas wam opowiedzieć o Paulince, to jest mądra, śliczna, kochana dziewczyna, lecz jest niestety nie dla mnie.. Spotykaliśmy sie często, pisaliśmy jeszcze częściej, wszystko szło w jak najlepszym porządku. Z trudnością wyjawiłem jej że coś do niej czuje, mówiła że chyba też to czuje. Ale jakoś od początku czułem że coś jednak z tego nic nie będzie, no ale ciągle wszystko szło do przodu, czasami pod górke, ale było wszystko ok.. Aż doszło do buziaka, to chyba było nawet po alejkach jak byliśmy z Tomkiem i Natalią. Na drugi dzień jakby sie wszystko pierdolło.. Nie zostało z mojego świata kompletnie nic.. Po prostu siedziałem i płakałem, bolało mnie to strasznie, sądziłem że coś z tego będzie, wiedzieliśmy że ma wyjeźdzać do Niemiec, ale sądziłem że do tego czasu, zdąże sie podnieś na duchu dzięki Niej, i jakoś byśmy wytrwali przez ten rok.. No ale z dnia na dzień jest coraz gorzej, sądze że ją kocham ( z resztą co to jest miłość? )
przywiązałem sie do Niej.. Wtedy spotykaliśmy sie prawie codziennie, a teraz, ledno raz na tydzień.. A to dlatego że nie chce jej truć dupy sobą, dzisiaj ją strasznie wkurzałem sobą.. I jeszcze na koniec nie chciała sie przytulić do mnie :( nie wiem dlaczego, pierwszy raz.. Denerwuje mnie to jak mówi mi o jakichś innych chłopakach. Wczoraj była na festynie, sie wytańczyła, a ja powiedziałem że nie pamiętam kiedy ostatni raz densowałem, odpowiedziała mi że mogłem przyjechać, nie odezwałem sie. Nie chciałem bo tam była moja była, nie chce jej widywać, jest pojebana..
Co najgorsze jest to że wszystko jest nawet ok, do momentu gdy wracam do domu, w domu zawsze mnie łapie zamuła, dół i chuj go wie co jeszcze
Heh :( "Po prostu.. " po prostu nie chciała mnie przytulić. W takich właśnie chwilach, mam chęć sie odsunąć jak najdalej, by jej nie wadzić -.-
I chyba tak bedzie lepiej -.- Sama sie nie odezwie do mnie, najwyżej wyśle jakąś piosenke nic więcej..