Wygrzebane gdzieś z czeluści piekieł (czyt. bałaganu na dysku). Tak na początek, żeby coś było, zamiast niczego. Zrobione podczas wyjazdu integracyjnego z nową klasą w nowym liceum (no a jakby inaczej) dzięki uprzejmości koleżanek, które pozwoliły mi bezczelnie wykorzystywac swoje aparaty przez cały obóz (czyli aż 4 dni), z racji tego, iż ja własnego nie posiadam.
A tak btw. jestem czasownikiem, bo wszystkie nazwy, jakie zazwyczaj używam tutaj już są zajęte. MIRUUUUU @-@ co znaczy po prostu "widziec". Nie wysilałam się zbytnio ;)