Pijemy za błędy, gouda z ręki do ręki, jak by była bakterią.
Następny kielich, sobota wieczór mamy przed sobą całą wieczność.
Odchodzą sentymenty, pijemy często, pijemy przez to, że każdy z nas dobrze wie,
Że ciężko jest żyć lekko.
Hektolitry płyną w naszych żyłach, a nam stale mało.
Idziemy na całość kiedy jest czysta, chodź nasze gardło może nie wytrwać.
Drzemy mordę, z tego nas znają. Do póki w gardło nie wejdzie chrypka.
Czujemy formę, czasem za bardzo, chcemy żyć mocniej, chcemy tu wygrać.
Zastawiony stół, mamy tu wszystko czego potrzeba.
Trochę napojów plus jakaś sałatka na szybko i pełny koszyk chleba.
I to co każdemu dziś tuta po dupie z flaszki albo z kega.
Nawet jak tego nie doceniasz, będziesz musiał się najebać.
Kilku z nas polegnie, kilku z nas odpadnie, choć nikt z nas nigdy nie wiedział i nie wie kto odjebie większą bańkę. Bo, nikt nigdy nie wie, które z tych piw powinno być ostatnie.
Przynajmniej w trakcie, bo wiadomo, że każdy mądry jest po fakcie.
Inni zdjęcia: Z Andzeliką kagooollo... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24