im bliżej Świąt, tym bardziej chcę mi się beczeć.
miałam plany, że ta Wigilia będzie najszczęśliwszą w całym moim życiu.
właśnie... miałam plany.
'jeśli chcesz rozbawić Boga, wyjaw mu swoje plany"...
wyjawiłam, teraz słyszę gromki śmiech.
nawet choinki nie ubrałam, nie dopuścili mnie.
nie mam weny na prezenty, kartki są oklepane, na coś fajnego mnie nie stać, egoistycznie przepuściłam wszystko.
mogłabym teraz iść na lodowisko i złamać sobie rękę/nogę, byleby tylko leżeć w łóżku i nic nie robić ;/
co z tego, że dom jest niesamowicie przystrojony, skoro w środku nie czuję ani trochę tej świątecznej radości?
it's Christmas time... let's stay together...