Czerwcowe, na wildeckiej trawie. Kiedy to jeszcze całe wakacje były przed nami.
Usiadłam wygodnie przed ekranem monitora, z wielkim kubkiem mojej ulubionej herbaty. Palce dotykają klawiatury, a na ekranie pojawiają się nowe słowa. Lewa noga nieustannie trze o prawą, bezskutecznie próbując załagodzić swędzenie, po kolejnym ugryzieniu komara. Przez całe stado przeróżnych myśli w mojej głowie, delikatnie przebija się jedna z piosenek Gaby Kulki - mojego wakacyjnego odkrycia. Zaczynam przeglądać zdjęcia, całe mnóstwo zdjęć z wakacji. Przy niektórych nie mogę wprost powstrzymać się od śmiechu. Na chwilę zatrzymuję się przy którymś londyńskim. Wierzę, że kiedyś tam wrócę. Albo i nawet zamieszkam, jeśli nie uda się w Polsce, mych Pobiedziskach, i wtedy złapię część mojego serca, które zostawiłam tam w lipcu. Potem napotykam na jedno z Trójkowych spotkań. Buzia sama cieszy się na myśl o 'misiach wstydnisiach', czy nocnym chińczolu. Wchodzę w folder 'Ujeżdżanie kaczuchy i inne GÓRSKIE atrakcje'. Zaraz do głowy przychodzi mi myśl o schabowym życia od Bożeny i skrzypiącym łóżku, które dzieliłam z Idzią. Potem są już zdjęcia z jeziora, tego stęszewskiego z budką Igi i naszego z Marlą i Jago. Kubek z herbatą już do połowy pusty, a Kżyó pisze, że idzie spać. Ja klikam jeszcze na link demotywatorów, który ma w opisie i przypomina mi się noc, którą spędziłyśmy z San na ciągłym wybuchaniu śmiechem. Po drodze przemykają mi przed oczyma zdjęcia z przeróżnych wakacyjnych imprez. Tej u Kościeja na rozpoczęcie wakacji, mojej urodzinowej, grilla i basenu w Puszczy, ruskiego szampana nad Wartą. Nie ma tylko ostatniej 8-nastki Badi i działkowego oblewania u Gosi.
Herbata się skończyła, a ja nadal nie wiem które zdjęcie powinnam wybrać. Czekam tylko na jutrzejszy dzień, by móc ostatni raz w te wakacje 'wbić na boisko do kosza', usłyszeć śmiech Badzi, pokłócić się pewnie z Kżyó'em i wypić coś na bibie u Piczy. Może też uda się ostatni raz zobaczyć Spadającą Gwiazdę...
...i wiem jedno - już żadne życzenia nie są mi potrzebne. Bo w te wakacje pewien (anty)akomodator sprawił, że mam w sobie więcej Siły i Wiary, o dziwnej lekkości w sercu już nie wspominając.