'Jeżeli istnieje jakiekolwiek pocieszenie w tragedii, jaką jest utrata ukochanej osoby, może być nim jedynie zawsze potrzebna nadzieja,że być może tak było lepiej.
(..)
Ale czy jest ktoś, kto nigdy nie zaznał bólu towarzyszącego nagłej stracie tego, co w naszym życiu najważniejsze? I nie chodzi mi tylko o ludzi, ale także o myśli, plany, marzenia. Udaje się nam dzień, tydzień, czasem kilka lat, lecz ostatecznie jesteśmy nieuchronnie skazani na utratę.
W prawdzie nasze ciało żyje dalej, ale dusza prędzej czy później otrzymuje śmiertelny cios. Zbrodnia doskonała: nie wiemy, kto zamordował naszą radość życia, jaki był motyw, ani gdzie są winni.
Czy ci anonimowi winni mają świadomość własnych czynów? Nie sądzę..'