Dorosłość jest czymś wyczekiwanym, niesamowitym, co sprawia, że stajemy się pewni własnych możliwości. Tak jest od dnia osiemnastych urodzin do chwili, w której uświadomimy sobie, że ochrona, którą zapewniali nam rodzice powoli się kończy i trzeba zacząć radzić sobie samemu.
Marzy mi sie rodzina. Moja rodzina. Marzy mi się piękny ślub, łzy w oczach. Dom z ogródkiem, po środku którego będzie stała altana, a w tej altanie drewniany stolik, przy którym w piękne letnie poranki będziemy jadać śniadanie. Marzy mi sie dzień, w którym powie mi "odstaw to i zacznijmy starać się o to, czego pragniemy odkąd się poznaliśmy" A gdy juz powiem, że się udało, weżmie mnie na ręce, położy z największą delikatnością na łóżko i zacznie przytulać z radości.
Tyle marzeń, a przepaść, która mnie od nich dzieli jest nie do przezwyciężenia...
Dojrzałam, wiesz? Tylko niestety stanowczo za późno.