Nadal nie mogę pojąć wielu rzeczy, tak wiele nie moge zrozumieć. Cały dzień zajęłoby mi myslenie dlaczego stało się tak, a nie inaczej, dlaczego niczego nie zrobiłam.
Chyba nawet bardziej nie chcę niż nie mogę, chyba tak...
tramwaje odjeżdżają, przyjeżdżają kolejne...
Chyba jestem mistrzynią w zaczynaniu od nowa, w składaniu sobie obietnic, kótrych niedotrzymuję.
Codziennie tak samo, wstaje rano -nowy dzień=nowe życie, idę spać i myślę "od jutra będzie inaczej, zdecydowanie" i co? Lipa, znów to samo.
Jak to się mówi... taka uroda!
Na wszystko, kurde mam czas! A co? Spieszy mi się gdzieś?
Prokrastynacja -czyż to nie piękne słowo?
Zwariuję, kiedyś na pewno...