Karol i Maciej

Zdjęcie ze specjalną dedykacją dla:

Maćka i Karola, oczywiście,

który dziś obchodził swe 16 urodziny!

Wszystkiego najlepszego! ;D

Proszono mnie także, abym napisała podsumowanie rajdu z dnia 19.09.2011r. Nazwano go: "Rajd do Wieżycy", ale w tym roku nazwa ta była niewłaściwa, bo odbył się do Gowina. Ogółem było to około 20-25km pieszo. Trasa przebiegała od Gdyni Wzg. Św. Maksymiliana, Dworzec SKM-Wejherowo, Dworzec PKP. Dalej szliśmy pieszo. Dostaliśmy mapy, mieliśmy musztrę i wtedy się zaczęło... Narysowali nam kocie wąsy i napisali nam na czole "kot". Bo ogólnie ten rajd polegał na tym by drugie klasy mogły skocić pierwsze... W drodze do Gowina musieliśmy "zaliczyć" kilka stacji. Na każdej robiliśmy "muńsztrę" (jak to mówi Weronika Cz. ;)) i wykonywaliśmy zadanie: mi.in. cała klasa musiała stanąć w wyznaczonym kwadracie, lub kazano, by na ziemi było tylko 16 rąk i 17 nóg. W czasie wykonywania tych zadań, byliśmy w dalszym ciągu koceni. To znaczy, że np. ustawiamy się w dwurzędzie, a tu nas z przodu i od tyłu zaczynają obsypywać mąką, albo polewają szamponem, tudzież smarują włosy pastą do zębów... :D

Podobało mi się zadanie, gdy 10 osób musiało przejść między sznurkami zawieszonymi między dwoma drzewami. Były małe szpary między sznurkami i można było przejść, albo górą, albo dziurami. Tak więc Damian T. służył Adasiowi jako podpórka. Damian schylił się, a Adaś wszedł na niego butami, następnie wspią się na drzewo i zeskoszył z drugiej strony sznurków. Dziewczyny były noszone przez chłopców na rękach dosłownie. ;) Podnosili je oni i podawali chłopcom z drugiej strony między linkami.

Gdy w końcu dotarliśmy do kresu naszej wędrówki czekała nas jeszcze większa rzeź. Było tak: Wchodzimy na polanę w Gowinie, a tam rzuca się na nas rozszalała banda drugoklasistów! Wszyscy zaczęli uciekać, gdzie popadnie. Ale to nic nie dało. I tak zostaliśmy umazani pianką do golenia, szminkami, podkładami do twarzy i innymi rzeczami, których szczerze mówiąc nie jestem nawet w stanie zidentyfikować... ;D
Gdy uczniowie klas drugich już się na nas wystarczająco wyżyli dostaliśmy grochówkę. Następnnie trójki klasowe zostały ochrzczone rybą (bardzo śmierdzącą) na znak przyjęcia w szeregi VILO. Niektórzy postanowili przed powrotem się trochę umyć. Tak się składało, że był tam staw. Ale nie jestem pewna, czy po tym jak umyło się tam 50 osób można to jeszcze nazwać stawem. Raczej stało się to bajorem.

Czekało nas jeszcze 15km drogi z Gowina do Redy. Ta część trasy przebiegła spokojnie. W Redzie dużo ludzi się rozeszło. Na przykład ja z zaschniętą warstwą, a właściwie skorupą z pasty do zębów na włosach musiałabym wracać do Pucka. Na szczęście ktoś po mnie przyjechał. Uff.
Następnie w Pucku musiałam iść jeszcze do lekarza. W domu umyłam tylko twarz i założyłam kaptur na głowę i poszłam. Nikt w poczekalni nie widział moich włosów, ale w gabinecie musiałam go zdjąć. Lekarka się dziwnie popatrzyła, to jej wytłumaczyłam, że miałam chrzest i tyle. W domu zmycie tego wszystkiego pod prysznicem zajęło mi trochę czasu. Mimo tego, że wzięłam prysznić moje włosy i tak miały zapach męskich kosmetyków.

Tak a propos tu są linki do filmików na YouTube z rajdu:
Chrzest gospodarzy
Wygląd klasy po koceniu xD

A w szkole ogólnie jeszcze nie jest zbyt ciężko. Z matmy są spoko zadania, a nie jakieś głupie udowadnianie.

A jutro idę po raz pierwszy odwiedzić gimnazjum w tym roku szkolnym! Wreszcie! Już dawno chciałam iść, ale nie mogłam, bo jak byłam w domu ze szkoły to była 15 lub 16 i lekcje były już zakończone...

No. To na dzisiaj tyle.

Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie wystarczająca lektura Karolu! ;D

+Słaba jakość zdjęcia, bo jest zrobione z filmiku

z Kluk ( w tym czasie jak robiliśmy chleb) xD