gdy tak sobie myślę o tobie, o mnie, o nas to tak naprawdę to ja nie myślę. zdaje mi się, że ciągle szukam niedociągnięć i już sama nie wiem czy to wina mojego chorego umysłu, czy serio los usiłuje mnie naprowadzić na dobrą drogę. me serce mówi, że jestem ale nie do końca, bo całość mogę tworzyć jedynie mając wszystkie elementy, a przez ciebie chyba parę zgubiłam. albo to ty spowodowałeś, że pozwoliłam im się gdzieś wysypać? udowodnij mi, że warto, że warto zgubić część siebie, aby wybudować postać od nowa. bo mi się wydaje, że to co zostało kruszy się, odpada