Nie, nie jestem już taki sam.
Cofam się w stecz myślami, a do serca wtedy przelewa się wrzątek... Gniew i smutek za razem zaczynają mną targać, a ja po prostu daje sie ponieść... Nie walcze.
Wątpie, żebyście jeszcze kiedyś zobaczyli mnie takiego jakim byłem... Tyle, że chyba nawet nie znaliście mnie takiego jakiego ja siebie pamiętam. To zachowanie wśród znajomych jest inne niż, to gdy jest sie samemu, gdy sie rozmyśla i tworzy poglądy. Tak właśnie tworzy i hartuje się charakter. Wiedziałem do czego jestem zdolny, czemu się przeciwstawić. Białe było białe, czarne było czarne. Teraz ? Nie wiem nawet czy to ma jakieś znaczenie.
Wystarczy chwila, i sie zmieniasz.
Brakuje mi coraz bardziej wielu rzeczy, bo po prostu przestałem to robić. Wkurwia mnie to, że nie moge zaprzestać pewnym poczynaniom. Przytłaczają mnie niedalekie decyzje, chociaż zawsze jak do tej pory chwytałem dzień i to, że raczej nie pójde na pielgrzymkę. Coraz bardziej zamykam się w czterech ścianach, brakuje mi apetytu i chęci do czegokolwiek.
Czuje jak ucieka mi wszystko, co z życiem związane. Zostaje za to pustka i żal, a ten rodzaj pustki trudno jest załatać.
To wszystko jest popierdolone.