Rano wszystko wydaje się być ponurym i mało śmiesznym żartem.
2 litry wody. Brzoskwinia na śniadanie. Duża miękka soczysta. Idealna. Ksztuszę się już po pierwszym ugryzieniu.
Mnóstwo słów w głowie. 'na nikim nigdy'. Obijam się w swojej klatce ciała. Staram głaskać, a wszystko mimowolnie wywołuje ból. Każde drganie, każda cząsteczka płacze. Huk stawianych kroków, po omacku. Omijasz mnie wzrokiem.
Jestem inwalidą. Znów upadam.