Piętnaście i dzisiaj.
Coraz bliżej końca.
Nie mogę się totalnie doczekać.
Escape House.
Zajebiste miejsce!
Ocaliłyśmy Kretę przed zagładą nuklearną na dwie minuty przed końcem czasu.
Świetne, serio.
W Polsce też muszę koniecznie iść.
Zostały mi dwa dni wolnego.
Trzeba je jakoś dobrze wykorzystać.
Na fish spa się w końcu chcę wybrać.
Mój nowy pokój już prawie prawie gotowy.
Czekamy tylko na kanapę i pufki.
Jejku, najlepsze rodzeństwo na świecie, jak Boga kocham.
Dim mnie denerwuje.
Wczoraj mu bez przerwy zwracałam uwagę na coś.
Czepia się wszystkich, a sam wychodzi 10 minut wcześniej.
I znów mnie na woodstocku nie będzie.
Buuuuuuuuuu!
Tyle rzeczy mnie omija przez ten wyjazd.
Miłych niemcó perfekcyjnie mówiących po angielsku dziś spotkałam.
Wow.
I znów straciłam głos.
Tak to jest, jak się pije zimne, je lody na szybko, a potem biega między klimatyzowanym pomieszczeniem i cholernym piekłem.
Masakra.
https://www.youtube.com/watch?v=TUAgotnkrL4