zjadłam
zimną lufę na śniadanie
smak
powalił mnie
na łopatki.
zapisał się
gdzieś w mózgu.
rozpieprzył w nim
ślad
Twój ślad.
wielka dziura
przez którą
w te i z powrotem
przechodzi karaluch
lewa półkula
spłynęła po ścianie
lewa
od serca
Twojego serca.
kochasz?
to przestań.
Jestem zimna
zimna
na dywanie
w foliowym worku.
Twój strach
oświetlony
kogutem karetki,
zabiorę
w płomienie.
nie wysypuj mnie nigdzie,
chyba, że do zsypu.
kocham gdy oddycham
oddycham bez kochania...