Mijają minuty, dni, miesiące.. Mijają lata, a ja czuję jakbym stanęła w miejscu aniżeli szła do przodu. Chociaż tez nie jest to trafne określenie. Mam wrażenie jakbym cofała się do tyłu.
Od czterech lat, z ust jednego człowieka, przynajmniej raz w tygodniu słyszę, że zachowuję się jak dziecko. Wiecie co? Jest jeszcze gorzej. Dziecko jak raz się sparzy, nigdy więcej nie wetknie paluszków do ognia..
Mam poparzone palce, ręce, mam poparzone całe ciało po raz kolejny. Jest jeszcze gorzej, ponieważ chcę być poparzona, chcę płonąć żywym ogniem. Czyżbym miała coś z masochizmu? Odczuwam satysfakcję, podniecenie, a nawet ukojenie gdy płonę.
Gasz znów pieprzy bzdury, których nikt nie rozumie. Uwielbiam to. Uwielbiam być nierozumianą, uwielbiam być zagadką.
Typowa kobieta. Czuje się dobrze, gdy cały czas ktoś ją odkrywa na nowo.
Czułam się źle od jakiegos dłuższego czasu, znów czuję się dobrze. Czuję się nazbyt dobrze jeżeli chodzi o całą zaistniałą sytuacje aktualnie w mym życiu.
I wiecie co? Chcę znów zapłonąć, chcę aby płomień parzył mnie od stóp do głowy. Najśmieszniejsze jest to, że chcę aby moje serce w końcu zapłonęło.
Moja iskra została zdmuchnięta i zamrożona
Potrzebuję ognia jak tlenu do życia...