Ostatnio mi się wydaje, że poza paleniem za sobą mostów niczego innego nie robię.
Moja obojętność wobec niektórych ludzi mnie wręcz przeraża, a czemu?
Bo przeważnie pada na moich przyjaciół.
Ludzi, którzy ze mną wytrzymują z własnej woli.
Których wydaje mi się, że coraz mniej doceniam.
Co się kurwa, do ciężkiej cholery ze mną dzieje.
Pora się ogarnąć, bo może paść na miment kiedy będzie za późno.
A tego momentu nie chcę.
Pora najwyższa zastanowić się czego dokłądniej chcę od samej siebie.
Głupia pogoda przez, którą nic innego nie robię tylko rozmyślam.