W Weronie.
Tak to były moje małe włoskie wakacje.
Chyba najlepszy tydzień w cięgu tych jakże długich wakacji.
Odpoczełam, pozwiedzałam, pogoda dopisała, czyli nic tylko się cieszyć.
Wróciłam z siła i enegrią do wszystkiego.
Plan zajęć nawety nie taki przerażający jak sądziłam, że będzie.
Pomimo, że jestem w grupie bez moich łosiów to jakoś to przeżyje.
Dzisiejsze urodziny Sandry jak najbardziej udane.
Mój zakupoholizm zaczyna mnie powoli przerażać.
Uśmiech powrócił i rzygam tęczą z cholernego szczęścia.
Cyprian Kamil Norwid - W Weronie
I
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu.
II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów --
I gwiazdę zrzuca ze szczytu;
III
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea -- ta łza znad planety
Spada... i groby przecieka;
IV
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I -- że nikt na nie... nie czeka!