Ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad życiem, jego sensem itp.
Stwierdzam, że jest ze mną coś nie tak, a miłości nie ma. Już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Chciałabym móc z kimś pogadać o tym co mnie męczy. Jednak z drugiej strony nie chce nikogo tym obciążać. Mam jeszcze tyle dumy, żeby nikomu się nie żalić oraz tyle szacunku, żeby nie plotkować z każdym o każdym i wszystkim. ( tak to jest aluzja skierowana do pewnej osoby ) bez przeszkód mogę stwierdzić, że raz powierzoną mi przez kogoś tajemnicę zachowam dla siebie.
Ale jest coraz lepiej. Postanowiłam przeszłość zostawić za sobą i iść przed siebie. Mam nadzieję, że tym raze z osobami którym mogę zaufać i się na nich nie przejadę.