za 5 dni beda dokladnie 3 miesiace od mojego przylotu do USA i jeszcze 3 do wylotu.
nie potrafie opisac jak bardzo tesknie za Polska, jak obco tu sie czuje, jak polskie problemy sa iluzoryczne z perspektywy drugiego konca swiata. przeraza mnie to, ze teraz bede miala kolejne pole do popisu i zlosliwosci kiedy ktos bedzie sie jaral Ameryka, a ja bede moga zrecznie obalac jego mity, marzenia, wyobrazenia itd ...
nie bede prosila o wycieczke na weekend do Nowego Orleanu, bo nie chce byc odarta z ostatnich zludzen, chce miec cokolwiek w glowie o czym moglabym jeszcze marzyc, co byloby poza zasiegiem, zeby NO nie byl taki jak Hamburg czy Berlin, odarty, zwykly, pospolity, w zasiegu reki, kilka godzin pociagiem, nie chce zeby ostatnie miasto o ktorym marzylam zostalo zniszone przez rzeczywista wizyte tam.