Wiem, że jest cholernie późno, ale co z tego, skoro są ferie?
Mam teraz bardzo ciężki okres. Ci, którzy powinni, wiedzą, o co mi chodzi. A jeśli nie - domyślą się. Po prostu moje otoczenie daje mi w kość. Bardzo daje mi w kość. Wczoraj (czyli w niedzielę) z nerwów drżały mi ręce i bolała klatka piersiowa, a potem, gdy płakałam, zapowietrzałam się i w ogóle ledwo oddychałam. Prawdę mówiąc czułam się, jakby ktoś rozerwał mi serce.
Na szczęście jest jedna osoba, która nie waha się mnie wspierać i jest przy mnie zawsze. Dziękuję jej za to.
Prawdę mówiąc, ostatnio całkiem dużo pisałam. To trochę do książki, to trochę do one-shotó, to trochę poprawiałam, to trochę do hentai. Dużo też myślałam nad swoją twórczością. Wpadłam na kilka pomysłów. No ale mniejsza.
Skończyłam też czytać Krew Elfów i Kościotrzep. Wrażenia? Krew elfów, co tu dużo mówić, genialna. Chcę pisać tak świetnie, jak Sapkowski i koniec. Czuję się przy nim beznadziejnie przeciętna, beznadziejnie słaba i mało oryginalna. Czytanie jego książek jest jednocześnie inspirujące i demotywujące. Kościotrzep wypadł nieco gorzej, ale też bardzo dobrze. Podobał mi się pomysł i postaci, zwłaszcza steampunkowy klimat. Przy czym imię głónego bohatera, Ezekiela, zainspirowało mnie do stworzenia postaci o tymże imieniu...
Teraz czytam Dar wilka. Mam co prawda małe opory, ale to dlatego, że na razie jestem na to zbyt wyczerpana psychicznie.
Grałam też w Sacreda. Udało mi się osiągnąć 30 lvl i zabić smoka Sirithcama (czy jakoś tak). Tym samym odnalazłam żywioł ognia! Lubię grać w Sacreda, choć czasem wydaje się dla mnei zbyt trudny.
Stworzyłam też dużo avatarów. Niektóre z nich miały aż po 8 wersji! Spokojnie... zrobiłam je głównie dlatego, że mi się podobały.
Co do tytułu - od kilku minut męczy mnie czkawka. W ciągu dwóch, trzech godzin to już druga. Grr... nienawidze czkawki.
Do zdjęcia mam jakiś taki sentyment, podoba mi się.